piątek, 27 maja 2016

33. Carniveau







Gajeel i Rufus w milczeniu obserwowali rozwój wydarzeń pomiędzy dwójka członków wrogiej gildii, nie było by w tym nic dziwnego. Gdyby nie to, że członkowie zaczęli walczyć między sobą kompletnie ignorując swoich przeciwników.
—Naprawdę myślisz, że możesz się z nami równać nędzna namiastko demona?! Nam członkom 9 bram?!
—Strasznie rozdarty jesteś Jackal—odburknął mu Shon zamykając w pułapce kolejna z bomb, która wybuchła z hukiem rozwalajac kolejna z klatek
—Ja rozdarty?!
—Dokładnie.
Białowłosy odbił się od ziemi wyciągając w powietrzu miecz, a kot łapiąc za niego przejechał po ziemi parę metrów robiąc przy tym następne dziury.
—Głupi—zaśmiał się—przecież ja to wysadze!
Nowy demon widząc już klątwę na mieczu wypuścił go tworząc kolejna z klatek by ochronić się przed atakiem przeciwnika. Koci demon wyczuł moment i chciał go drasnąć z tyłu, ale jego pazur został zatrzymany przez kolejny z mieczy byłego członka Snake Empire.
—Nie powinniśmy się wtrącić?—zapytał Rufus patrząc na walczących
—A na cholerę?—mruknął czarnowłosy—sami się pozabijają i będziemy mieli spokój!
Więcej nie musiał dodawać, bo został pociągniety przez Blondyna, by nie zostać zmiecionym przez walcząca między sobą dwójka, byli wściekli i żadne nie chciało odpuścić.

****

Candy uchyliła się przed jednym z żołnierzy i złapała go za kołnierz. Zamrozona postać opadła na ziemię z hukiem.
—Tsuki no!—mruknęła morska kotka—ja wstydź się to wojna!
Inne Exceedy spojrzały w stronę niebieskiej kotki, która niepewnie przyglądała się grupie. Która ich otoczyła. Po chwili było słychać coś gorszego.
—Macie problem ze zwykłymi kotami?!
Z tłumu wyszła demonica, która Happy od razu poznał.
—To Sayla!
—Nie powinna walczyć z kimś z Fairy Tail?!—zawołał przerażony Lector
Demoniczna kobieta spojrzała w ich stronę z wyższościa.
—To proste..—pstryknęła palcami chcąc kontrolować koty
Exceedy nie mogły drgnąć i Froscha przeszedł dreszcz.
—Co jest?!
Kobieta zachichotała patrząc na nich i zaczęła podchodzić wyciągając dłon w ich stronę. Wcale nie miała ochoty się bawić od razu przyjęła swoją formę Etherious gotowa zabić koty jak najszybciej. Przerażona Charla nie wiedząc już, co robić przekręcała głowę w każdą ze stron. Najgorsze, że z nikąd pomocy.
Niebieski kocur zauważył coś jeszcze dziwniejszego, wśród zaklętych przyjaciół nie widział kotki Reiko. Sayla zbliżała się w ich stronę w raz ze strażnikami uśmiechając się szeroko na myśl zmasakrowania Exceedow. Gdy na ziemi zobaczyła duży cień ze skrzydłami. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w górę. Tsuki dalej z zawstydzona mina patrzyła na nich.
—M-może by Pani się jednak rozmyśliła?—zająknęła się stukając o swoje kocie łapki—nie chce nikomu zrobić krzywdy..
—Dlaczego jesteś odporna na moje.. Makro?
Candy uśmiechnęła.sie szeroko, tak jej przyjaciółka jest tej demonicy najgorszym koszmarem. Dlatego została wysłana z resztą Exceedow by w razie wypadku zniszczyć właśnie Sayle.
—Ponieważ—usłyszała kobieta za sobą i odwróciła głowę w stronę kotów, które ze zdziwieniem patrzyły na morska kotkę—Tsuki używa magii korzystając ze światła księżyca. A on nie podlega bezpośrednio takim zasadom.
Rogata kobieta zacisnęła usta w wąska linijkę, tamten wstydliwy smarkacz miał by pokonać ja?  Jednego ze strażników bram? Litości!  Nawet Mira miała z nią kiedyś problem, dlaczego niby teraz miała być pokonana przez małą urocza kocice?
—Żałosne..—bąknęła gotowa uderzyć morska kotkę, która dumnie stała mrużąc oczy—zacznę od Ciebie rozgadana smarkulo.
—Tsuki!
—Przepraszam widać muszę Pani zrobić krzywdę..—zapiszczała składając dłonie w geście modlitwy—modlitwa księżyca!
Nim kobieta zdążyła się zamachnąć na ziemi zaczęły pojawiać się złote punkty dookoła jej oraz żołnierzy.
—Co?—światło zaczęło wybijać się ziemi robiąc rozswoetlone kolumny.
Wszystkie Exceedy słyszały krzyk kobiety i jej żołnierzy, by zaraz zapadła głucha cisza.  Happy otworzył oczy I zobaczył swoją kocią przyjaciółkę stojąca w miejscu gdzie dopiero byli żołnierze trzymając kawałek kartki z książki.
—Przepraszam Panią..
Zaraz na nią skoczyła jej kocią towarzyszka przytulając mocno i podnosząc do góry.
—Kto by pomyślał—powiedziała na głos Charla—taka mała na pozór kocica
—Towarzysze Reiko są straszni..—szepnął cicho Lector do Froscha
Tsuki vs Sayla—Wygrana

****

Lily uchylił się przed atakiem Torafuzara ściskając swój miecz. Wiedział, że długo nie ustoi w tej formie, wiec musi jak najszybciej zabrać stąd nieprzytomna Levy. Niebieskowlosa chcąc pomoc czarnemu kotu użyła swojej magii wpisując olej, przez co demon się poślizgnął, ale na jej nieszczęście uderzył o kamienna ścianę i jeden z gruzów uderzył dziewczynę w głowę.
Ataki krzyżowały się, co chwile i pantera nerwowo zerkała w stronę magini run, która dalej leżała na trawie z rozbita głową.
—Niech to szlag!—syknął odbijając kolejny atak demona i odlatując na bezpieczniejsza odległość.
Demon uśmiechnął się przebiegle i z jego ust poleciała ciemna woda prosto w zdziwionego kota, który choćby chciał nie mógłby tego uniknąć. Przebił parę drzew wracając do pierwotnego stanu. Torafuzar ruszył biegiem w stronę nieprzytomej dziewczyny chcąc ja zaatakować i wtedy na jego głowę wskoczył Hibiki z Blue Pegasus.
—Złaz ze mnie gówniarzu!—warknął próbując zrzucić z siebie owada
Brazowowłosy latał to w jedna to w druga stronę trzymając się go kurczowo. Lily podniósł się kolejny raz ściskając swój mały miecz zmuszając swoje ciało do kolejnej transformacji by pomóc chłopakowi. Odbił się od ziemi rozglądając skrzydła pędząc z zawrotną prędkością w jego stronę.  Gdy tylko demon zrzucił z siebie chłopaka łapiąc za koniec garnituru uśmiechnął się szeroko chcąc go przebić na wylot, a wtedy właśnie został uderzony prosto w pysk puszczając Latesa, który z hukiem upadł na cztery litery.
McGarden podniosła się trzymając za obolala głowę i prawie wrzasnela widząc silujace się postacie. Wtedy jej spojrzenie spotkało się z Hibikim, który wpadł na genialny plan. Przrturlal się od uderzenia i odbił od ziemi chcąc odejść jak najdalej od siły rażenia.
—Levy!—zawołał i dziewczyna drgnęła—dam Ci coś ciekawego tylko uważaj na to!
Nad głową magini zaczął się ładować pasek i dane zaczęły wpływać do jej głowy. Syknela łapiąc się za nią, bo mimo wszystko dalej ja bolała. Jej brązowe oczy nagle zastąpił pusty wyraz jąk podczas hipnozy.
—Lily na moje hasło uchyl się!—zawołał członek Blue Pegazus
Kot kiwnął mu głową unikając kolejnych uderzeń. McGarden zaczęła wypisywać coś przed sobą formułując je w jedno słowo.
—Smok!
—Uchylaj się!
Pantera na hasło odbiła się kopniakiem od demona wywalając się do tyłu i wtedy w Torafuzara uderzył wielki czarny smok z atramentu przebijając go na wylot. Zszokowany spojrzał na dziurę w swoim ciele, a jego ciało powoli ucinal blask. Na ziemi wylądowała kolejna podniszczona kartka.
—Co?—oczy Levy odzyskały dawny blask i zaczęła się rozglądać, a Lates opadł na kolana wypuszczając powietrze.
—Jednak archiwum z solidnym rękopisem może być potężny—mruknął Lily już w swojej normalniej formie

Levy McGarden, Hibiki Lates i Lily vs Torafuzar-wygrana

****

—Ja dalej nie rozumiem—mruknęła Yuki krzyżując dłonie za głową idąc obok skupionej Minervy—czemu dalej nie spotkałyśmy Shona..Powinien być gdzieś tutaj.
Czarnowłosa kobieta uśmiechnęła się, tak jak przewidział Sting jego dziewczyna jest strasznie niecierpliwa, wiec dobrze zrobił wysyłając z nią Orlando. Kruczowłosa zobaczyła dym pomiędzy drzewami i ruszyła w tamtą stronę biegiem.
Zatrzymały się dopiero wychodząc na wielką dziurę gdzie leżał zniszczony sześcian i kawałki starego zamku. Na ziemi leżało zniszczone godło Tartarosu.
—Co tu się stało?—szepnęła ciszej kobieta przyglądając się zniszczeniom
—Mylisz, że inne demony wiedzą o upadku swojej siedziby?—zapytała smocza zabójczyni śniegu dotykając jednego z gruzu—dziwna sprawa.
Ciemnozielone oczy członkini Sabertooth pognaly w stronę dziwnego dźwięku wychodzącego z prawej części gruzów. Spojrzenie Inaby także pognalo w tamtą stronę wyczekując tego, co zaraz wyskoczy z ruin dawnej gildii. Jakie ich było zdziwienie, gdy zobaczył pierw parę kroliczych uszu.
—FAFAFA wreszcie wolna!—zawołała dziewczynka wychodząc całkowicie z gruzów—zamiast mi pomóc pognał już walczyć.. Głupi Shon..ale jaki przystojny!
—Co to jest?—zapytała Yuki pokazując palcem na małą czarnowłosa istotę
—Lamy—odmruknęła Magini Boga wojny—to ona odtwarza demony jak zginą..
Smocza zabójczyni znowu spojrzała w stronę uszatej dziewczynki. Nie wyglądała na silnego przeciwnika wręcz na miłosiernie głupiego. Demonka także ujrzała swoje przeciwniczki uśmiechając się szeroko.
—FAFAFA Minevra!—zachichotała podskakując w miejscu—jak miło Cię widzieć!
Miały jedna szanse. Bez słowa obydwie rzuciły się na przeciwniczke szykując w pięściach najwięcej mocy, jaka miały. Lamy uniknela pięści Yuki slizgajac się po podłożu i zatrzymując przed Orlando dając jej kopa twarz. Magia w dłoni kobiety zniknęła i złapała się za rozbity nos. Smocza zabójczyni śniegu użyła Ryku śnieżnego smoka i uszatka poleciała na drzewo.
—Jesteś cała Minevra?
—To tylko złamany nos nie przejmuj sie-mruknela trzymając zakrwawiony nos próbując go sobie nastawić na właściwiy tor, co trochę zniesmaczylo kruczowłosą, odkąd krawiwla z nosa nie podobał jej się ten widok.
Czarnowlosa Demonka pojawiła się szybko za Yuki chcąc ja kopnąć jednak dziewczyna złapała ja za nogę i stylem iście brutalnym okrecila wokół własnej osi i rzuciła w pobliskie kamienie.

****

Natsu uchylił się przed roślinnymi mackami lidera Tartarosu. Sting pojawił się za demonem chcąc go uderzyć pazurem, pnącza oplotły się wokół jego dłoni posyłając na pałac mistrza Boba. Rouge zacisnął pięści.
—Ryk smoka Cieni!
—Ryk Ognistego Smoka!
Ataki złączyły się w jeden niszcząc ziemię i lecąc prosto na przeciwnika. Mard zacisnął jedna z dłoni uśmiechając się szeroko.
—Cierniowa Szarża!
Tarcza z cierni zatrzymała magię smoczych zabójców znikając wraz z ich atakiem. Geer przymrużył oczy patrząc na pozostała dwójkę.
—Cierniowa Róża
Poprzez rósline nastąpił wybuch niszcząc doszczętnie teren, na którym stali, jedynie miejsce gdzie był, chociaż kawałek ziemi to właśnie na niej stał Czarnowłosy demon.
—Głupie ludzkie istoty..
—Święty Promień!
Demon zostaje z bombardowany dużo ilością promieni i wszystko zostaje zasłonięte kurzem. Biały Smoczy zabójca uśmiechnął się pod nosem pewny, że trafił w cel. Z kurzu wyleciał Geer w swojej demonicznej formie sprzedając pięścia uderzenie w smoczego zabójcę. Słychać było głośny trzask łamanych żeber i blondwłosy wylądował wbity w ziemię wypluwając krew z buzi. Wściekły Rogue aktywowal swoją smocza siłę i ruszył na przeciwnika kopiąc go w głowę, przez co Demon zachwiał się łapiąc za uderzone miejsce.
Różwowłosy wydostając się z pod rozpalonej ziemi odbił się od niej szykując się także do potężnego uderzenia.
—Świecący Płomień Ognistego Smoka!
Eksplozja i uderzenie cienistego smoczego zabójcy skrzyzowaly się na jednym przeciwniku. Było tak mocne, że same drzewa zaczęły być wyrywanie z korzeni. A z pałacyku lysego staruszka zaczęła odpadac dachówka.
—Nie wiem, kto za to zapłaci po wszystkim..—mruknął biały Smoczy zabójca zaciskając zęby, gdy się podnosił. Złamane zebra dawały o sobie znać.
Drogą swojego bliźniaczego partnera także aktywował smocza siłę. Wyzbił się w powietrze i gdy Mard zaczął opadać ogłuszony dwoma atakami poczuł kolejne uderzenie i szarpnięcie prawej ręki. To Sting Szponem odciął mu całe ramię.
Część ciała odleciała kawałek i zamieniła się w podarty kawałek kartki. Demon z krwawiącym bokiem zleciał na ziemię oddychając ciężko łapiąc za nie. Bliźniacze Smoki jak i Natsu pojawili się na przeciw niego również ciężko oddychając. Geer uśmiechnął się lekko.
To już nie były te same słabe szczeniaki, co wiele czasu temu. Teraz ich magia wzrosła w połączeniu z ich determinacja dało potężny efekt pokazujący siłę smoczych wychowanków.
—Wiecie, co się dzieje z waszą kruczowłosą przyjaciółka prawda?—zachichotał wypluwając trochę krwi. Wiedział, że ma mało czasu. Ich ciała wcale nie są tak samo potężne jak kiedyś, teraz są zwykłymi wskrzeszonymi bytami z kartek.
—O kim ty mówisz?—mruknął Natsu lustrując go od góry do dołu
—Ahh naprawdę się nie domyśleliście?—zaśmiał się kolejny raz—wystarczy, że poczuje większą chęć zniszczenia uruchomi się klątwa!
Wtedy czarnowłosego smoczego zabójcę coś tknelo. Krwawienie z nosa Inaby, jej osłabienia i znalezienie przy niej znaku. Zamyślona Reiko siedząca nad fontanna grająca dziwna pieśń, pieśń Carniveau.. Czerwonowłosa się domyśla, co się dzieje z jej smocza towarzyszka!
—Musimy znaleźć Yuki!—wrzasnął na całe gardło przerażony czerwonooki
Blondyn i członek Fairy Tail spojrzeli w jego stronę wyraźnie zdziwieni nagłym ożywieniem towarzysza.
—Powodzenia—mruknął Geer podając na ziemię zamieniając się podarta stronnice
Całą trójka mimo obić ruszyła pędem w stronę lasu gdzie prawdopodobnie ruszyła Yuki i ich towarzyszka z gildii.
Natsu Dragneel, Sting Eucliffe i Rogue Cheney vs Mard Geer—Wygrana

****

Shon i Jackal dalej walczyli między sobą nie odpuszczajac ani na chwilę. Wybuchy i uderzenia, co chwile walily obok siebie powodując trzęsienia ziemi. Gajeel przeklinał pod nosem, gdy jedna z bomb prawie trafiła w niego, za to Rufus obserwując pojedynek demonów starał się dowiedzieć, jakimi technikami się posługują by w razie pozostania, któregoś przy życiu zniszczyć go szybko.
—Jesteś strasznie upierdliwy Shon!—wrzasnął koci demon podnosząc się z ziemi wysadzajac ziemię z pod stop przeciwnika
Kolorowooki odbił się od wybuchającej ziemi i używając swojego płaszcza jak skrzydeł ruszył pędem wyciągając ostatni miecz jaki mu pozostał po walce z wybuchajacym kotem. Zacisnął dłonie na rękojeści i syknął.
—Ostrze płaczu
Nim demon mógł cokolwiek zrobić było już po wszystkim. Białowłosy zatrzymał się kawałek za nim mrucząc pod nosem.
—Jedna łza.
Cięcie pojawiło się na sparaliżowanym chłopaku ucinając jedna dłoń, która upadla z hukiem na ziemię zamieniając się w podarta cześć kartki.
—Druga łza.
Druga ręka została ucięta. Usta Gajeela wykrzywiły się w niesmaku, właśnie był świadkiem jak ktoś ciał druga osobę na żywca.
—Trzecia łza.
Głowa kota odpadła ucięta na ziemię i ciało zniknęło zamieniając się w kartkę, która chłopak podniósł uśmiechając się złośliwie. Blondyn przełknął silne, jeśli oni maja walczyć z czymś takim to wolał Jackala.
Złote oko spojrzało w ich stronę i rzucił kartkę na ziemię.
—Wasza dwójka mistrza nie interesuje—mruknął i odwrócił się ruszając w część lasu, która jeszcze została.
Gajeel Redfox, Rufus Lohr vs Jackal—Przerwana
Shon vs Jackal—Wygrana
Gajeel Redfox, Rufus Lohr vs Shon—Poddanie sie

4 komentarze:

  1. Mmmm... Skomentuję rozdział o 20, bo teraz nie ma siły nawet na komentowanie, ale od razu informuję, że przeczytałam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah w porządku ;)

      Usuń
    2. Ugh, miałam skomentować o 20, a komentuję dwie godziny potem >.> Zapomniałam x.x
      Mniejsza, przejdźmy do rozdziału :)
      Znalazłam parę literówek:
      "odburknął mu Shon zamykając w pułapce kolejna z bomb, która wybuchła z hukiem rozwalajac kolejna z klatek" - zapomniałaś ogonków!
      "Zamrozona postać opadła na ziemię z hukiem." - Powinno być "zamrożona".
      Chyba tyle! Więcej nie rzuciło mi się w oczy :D
      A co do treści rozdziału...
      Zajebiście zajebisty rozdział, Reiko-san.
      O K*rwa O_o Tsuki, taka mała, nieśmiała kotka, która na pozór nie jest silna, a tu proszę! :D
      Mmmm... Meow :3
      Cóż za elokwentny i rozwinięty sposób wypowiadania się na temat rozdziału: Meow :3
      Rozdział bardzo mi się podobał i czekam na następny!
      Życzę weny i pozdrawiam! Niech pingwinki będą z tobą! (nie ma to jak zabierać tekst youtubera i zmieniać "misiek" na pingwinki XD)

      Usuń
    3. haha Oj tam :P Ja tez tak często mam, że przeczytam i zapominam wstawić komentarz xD Co do Tsuki cicha woda brzegi rwie, wbrew widokom Tsuki potrafi być silniejsza niż jej smocza partnerka tylko kotka jest bardzo nieśmiała. No z tymi literówkami mam problem jak zawsze xD

      Ciesze się, że rozdział się podobał i bardzo fajny komentarz Meow ! Kocham koty! Tak pingiwnki będą z nami! Homoseksualne pingiwny? xD

      Usuń