piątek, 3 czerwca 2016

34. Decyzja Lwa








—Pieść Regulusa!
Lew pojawił się przy kapłance chcąc ja uderzyć.
—Lśniący Lew!
Chłopak został zaślepiony własną magia i kobieta za pomocą kopnięcia posłała go w pobliskie drzewa. Używając drugiej pięści zatrzymała atak czerwonowłosej. I wtedy smocza zabójczyni wyczuła coś dziwnego.
—Magia z niej ulatuje?—przemknęło jej przez myśl
—Bądź bardziej skupiona koleżanko—odpowiedziała i uderzyła dziewczynę w brzuch odrzucając ją w inną stronę niż rudowłosego.
Loke wybiegł z pomiędzy drzew po drodze wyrzucając pęknięte okulary. Miał już dosyć tej czarownicy i wtedy zobaczył część klucza wesoło połyskującą na jej szyi. Jakby tylko dostał się bliżej, by go zerwać reszta magii mogłaby do niego wrócić, a ona by została z niczym.
Reiko wściekła wydrapała się z dziury, jaką zrobiła własnym ciałem od uderzenia zielonowłosej. Mogła spodziewać się wszystkiego, ale żeby musieć walczyć z magią Regulusa to już była jawna przesada. Obydwoje obrywali od początku odkąd ją spotkali w tym przeklętym lesie. I nagle wpadła na plan.

—Yuki, a tak w ogóle jak zabiłaś tę kapłankę?—zapytała  czerwonowłosa widząc jak jej przyjaciółka siłuje się ze swoją szafą
—Właściwie to ty mi podsunęłaś pomysł—mówiła próbując dalej upchać przeklęty mebel
Jej przyjaciółka wstała z łóżka i otwarta ręką trzepnęła w drzwiczki, a szafa posłusznie zawyła zamykając się. Kruczowłosa westchnęła niepocieszona, jak to możliwe, że Reiko ma tyle siły w dłoniach.
—Więc?—dopytywała niecierpliwie dziewczyna, ciekawość zbyt ją jadła by głupia szafa jej przeszkadzała
—Pamiętasz te strzałę?
—No…pamiętam..
—Przebiłam ją tym na wylot
Smocza zabójczyni błyskawicy zachichotała. Nie spodziewała się, że jej przyjaciółka weźmie sobie jej rady do serca.
—Co Cię tak bawi?
—Nic—odpowiedziała wyciągając dłoń w jej stronę i klepiąc ją po plecach—po prostu cieszę się, że jesteś Yukisiu!
Nim dziewczyna zdążyła coś jeszcze powiedzieć jej smocza przyjaciółka wyszła przez drzwi cicho nucąc pod nosem melodie, która od dłuższego czasu chodziła jej po głowie.

                Lilica otrząsnęła się z zamysłu i spojrzała kolejny raz w stronę przeciwniczki. Może ją zabić tylko tym jednym sposobem, ale by to zrobić Loke musi wyciągnąć z niej swoją magię. Spojrzała na swojego partnera i zobaczyła u niego skupiony wzrok na części klucza.
                Za chwile jego oczy spojrzały w jej stronę i uśmiechnął się lekko. Tak rozumieli się bez słów. Według teorii Masako jej magia pieczętuje się w ciele smoczej wychowanki i teraz może wykorzystać ten przywilej zabijając ten kolejny raz. Wzdrygnęła się na samą myśl, ale wiedziała, że nie ma już odwrotu.
              —Loke!
—Tak!—Gwiezdny duch ruszył biegiem w stronę kobiety chcąc zadać jej kolejny ze swoich ataków, musi wykorzystać ostatnie resztki magii, które miał w sobie od spotkania z Thunderią. Ona właśnie tego oczekiwała.
—Uderzenie Regulusa!
Światło ogarnęło kobietę i słychać było głośny wybuch. Reiko podmieniła swoje ubranie na zbroję smoczego zabójcy błyskawicy.
—Gromowy Kieł!
W dłoni dziewczyny pojawił się miecz i zacisnęła mocniej na nim dłoń. Zielonowłosa wygrzebując się z kawałków drzew po ataku Lwa zamarła widząc czerwonowłosą opierającą się o miecz, który w porównaniu do jej wzrostu był wielki.
—Kieł smoka?!—pomyślała widząc kawałek żelastwa w jej dłoni
—Cięcie Królowej!—Reiko używając jednego machnięcia posłała w stronę kobiety błyskawicę, która po drodze uformowała się w smoka lecąc ze wściekłym rykiem.
Kapłanka poleciała kolejny raz do tyłu czując jak jej ubranie się rozrywa. Poderwała się skupiając najwięcej świetlistej magii, jaką mogła zdobyć. Ma coraz mniej czasu. Czuła, że reszta demonów ginie jeden po drugim. Musi wyssać moc z tej dwójki teraz. Nie może już czekać, aż ona dojrzeje.
Wyciągnęła ręce zaciskając zęby.
—Szarpnięcie
Loke poczuł ból w klatce piersiowej i złapał się za nią. Gdy opadł na kolana zobaczył na rękach delikatne światło, które powoli uchodziło z jego ciała.
—Cholera..—syknął i usłyszał huk opadającego miecza szybko patrząc w tamtą stronę
Lilice wypadł miecz z dłoni i złapała się za to samo miejsce, co jej rudowłosy towarzysz. Czuła jak kawałek po kawałku wylewa się z niej magia, która tak skrzętnie zbierała podczas swoich treningów. Jej wzrok spoczął na kołczanie i strzałach leżących po ich prawej stronie.
Ich przeciwniczka musiała go zgubić, gdy uderzali swoją magią. Jej towarzysz także spojrzał w tamtą stronę. Uchwycili kolejny raz swoje spojrzenia. Mają jedną i ostatnią szanse. Jeśli zrobią, chociaż jeden maleńki błąd skończą, jako pożywka dla trupa. Gwiezdny duch poderwał się z ziemi i mimo bólu ruszył w stronę kapłanki zaciskając swoje kły.
—Lśniący Lew!
Kobieta poczuła ból w oczach, gdy jasne światło uderzyło ją prosto po nich. Chłopak odbił się od niej zrywając z szyi jedno z jej najcenniejszych przedmiotów. Przedmiot łącząc się z właścicielem zniknął w jego dłoniach.
Wtedy jego dziewczyna łapiąc kołczan ze strzałami, napięła cięciwę skupiając najwięcej magii, jaką mogła z siebie wykrzesać wystrzeliła broń prosto w jej stronę. Kiedy strzała trafiła zielonowłosą prosto w serce nastąpił błysk światła, a magia do końca złączyła się z magią smoczej zabójczyni.
Lwa szarpnęło i nim się obejrzał był już w swoim gwiezdnym świecie stojąc na rozstaju dróg. W dłoni dalej wesoło połyskiwał jego klucz już pełny. Spojrzał na swoje mieniące się dłonie i uśmiechnął smutno. Tak znowu był duchem.
—Lwie mój stary drogi przyjacielu!
Rudowłosy drgnął i odwrócił głowę. Za nim stał jego Król wyraźnie zadowolony z jego przybycia po takiej długiej rozłące.
—Loke!
Wtedy jego głowa pofrunęła kolejny raz w inną stronę. To Lucy Heartfillia stała zdziwiona patrząc w jego stronę. Cokolwiek się właśnie działo żadna z tej dwójki nie była świadoma tego, co się wyrabia w domu istot niebieskich.
—Co się..?—mruknął
—Udało Ci się zwrócić swoją magię..—mruknął wąsaty staruszek uśmiechając się szeroko—jednak widzę masz jakieś zawahanie.
—Przecież to gwiezdny duch do cholery!
Lew zacisnął pięści, w której dalej dzierżył kluczyk.
—Ale ja mam właściciela, jestem nieśmiertelny i...
Jego spojrzenie padło na jego właścicielkę, która dalej zdziwiona patrzyła to na Króla to na swojego ducha czując, jaka wojna właśnie musiała trwać w jego głowie.
—Zawahanie?—mruknął Lew uśmiechając się smutno, i blondynka od razu poznała ten uśmiech. Ten sam wyraz twarzy miał, gdy rozmawiali u niej w domu na temat związku jego i czerwonowłosej dziewczyny—raczej nazwałbym to rozterką…
Zielony wielki duch uśmiechnął się szerzej i przez to jego wąsy podniosły się wyżej.
—Mogę Ci pomóc mój stary drogi przyjacielu…
Loke drgnął i spojrzał na swojego Króla wyraźnie zdziwiony. Może mu pomóc? Jak? Jest nieśmiertelny do cholery! Jako człowiek mógł cieszyć się towarzystwem swojej dziewczyny. A teraz? Będzie mógł tylko bacznie patrzeć do momentu jak ona znowu zniknie.
—Jak?
—Podejdź tutaj moja droga stara przyjaciółko..
Heartfillia drgnęła, ale posłusznie wykonała polecenie. Dopiero, co cieszyła się z Wendy z zwycięstwa nad demonem. A teraz nagle wylądowała w miejscu, które tak kocha obok jednego ze swoich duchów nie do końca świadoma, co może zaraz nastąpić.
Jej buty delikatnie stukały przy podłożu wytwarzając dziwną melodię. Gdy tylko doszła do rudowłosego zacisnęła zęby i spojrzała w stronę wielkiego ducha przyglądającemu się im uważnie.
—Tylko ty możesz mu pomóc..
Brązowe oczy spojrzały tym razem na Lwa, a później znowu na Króla. Złapała więcej powietrza w płuca
—Jak?
—Masz z nim podpisany kontrakt… Jeśli chcesz mu pomóc musisz go zerwać
—Co?!—wrzasnęli równo
Król podrapał się po podbródku. Powinien im pierw wszystko wytłumaczyć.
—Możesz znów być człowiekiem.
Na to hasło rudowłosy drgnął. Mógł nim być tak na zawsze? Bez nowych właścicieli?
—Ale by tego dokonać twój właściciel musi zerwać z tobą kontrakt
Magini gwiezdnych duchów poczuła lekkie ukłucie w sercu, miałaby zerwać kontrakt z Loke’m? Kątem oka spojrzała na ducha, który wahał się miedzy obowiązkiem, a chęcią bycia zwykłym człowiekiem by cieszyć się życiem z Reiko.
Dziewczyna zamknęła oczy próbując sobie przypomnieć wszystkie najlepsze chwile, kiedy duch uśmiechał się chodząc obok czerwonowłosej, kiedy jako człowiek dobrze się bawił wśród gildii i nareszcie nie musiał się martwić zbyt długim przebywaniem w ludzkim świecie.
—Ale…jeśli zerwiesz kontrakt. Pojawi się nowy duch i będziesz musiała go sama odnaleźć kolejny raz.
Brązowe oczy dziewczyny otworzyły się szeroko. Mogła zerwać kontrakt, a mimo to pojawiłby się kolejny lider kluczy.
—Lucy ja…—zaczął duch niepewnie—jeśli nie chcesz ja zrozumiem..
Wtedy odwróciła głowę w jego stronę widząc zmieszanie na jego twarzy.
—A czego ty chcesz Loke?!—warknęła wściekła jego wahaniem i zaczęła szarpać go za ramiona—czego ty chcesz?!
Lew kłami, które były mocno zaciśnięte porozwalał sobie wargi. Czego on chciał? On chce tylko jednego.. Znowu zobaczył uśmiech swojej ukochanej, która na festiwalu uczyła go jak nawlec igłę na nitkę.
—Ja? Chciałbym być człowiekiem. Chciałbym być z Reiko….
Usta jego właścicielki rozszerzyły się w szerokim uśmiechu, a z oczu powoli zaczęły spływać łzy zdobiąc jej policzki. Puściła chłopaka.
—Dobrze—odpowiedziała czując, że to wcale nie są łzy smutku - a szczęścia. Cieszyła się, że chłopak wreszcie podjął prawdziwą decyzje. Spojrzała na króla—chcę zerwać kontrakt z Loke’m – z gwiezdnym duchem Lwa.
Wąsaty duch pokiwał głową i pstryknął palcem. Przed oczami magini gwiezdnych duchów pojawiła się kartka, która spisała się podczas ich kontraktu. Nim zdążyła coś powiedzieć strona rozerwała się na czynniki pierwsze.
Klucz wyskoczył z dłoni rudowłosego unosząc się nad nim i słychać było chrzęst łamanego przedmiotu. Pyłek, który z niego ulatywał spadał na chłopaka bardzo powoli obejmując całe ciało. Dalej miał na sobie swój garnitur, ale blask wydzielający się z jego ciała opadł i dopiero teraz poczuł kolejny raz ból po ostatniej walce.
—Regulus..—powiedział ciszej widząc małe światełko migające w jego dłoni—jak?
—Za dobrą służbę przez te wszystkie lata—odpowiedział dumnie Król—zostawiam Ci część twojej magii. Możesz ją szkolić dalej.
Czarne oczy Lwa spoczęły na jego dawnym władcy i poczuł jak go pieką odrobinę kąciki.
—Dz…dziękuje—wyjąkał
Wielki duch pstryknął palcem, przez co pojawiła się reszta gwiezdnych duchów złotych kluczy patrzących na swojego przyjaciela i właścicielkę.
—Masz teraz ostatnią okazję by się pożegnać, zanim ostatni raz przekroczysz bramę..

****


Czerwonowłosa podbiegła do ciała rozglądając się po drodze za swoim chłopakiem. Widziała jak łapał klucz, więc musiał wrócić z powrotem do gwiezdnego świata.
Westchnęła. Tyle czasu chciałaby odzyskał magię, a teraz, gdy to się stało poczuła ukłucie w sercu. Znowu był duchem i nie mógł z nią spędzać tyle czasu ile obydwoje chcieli. Uklękła nad już nieruchomym ciałem patrząc wyczekująco na nie. Czy to już koniec?
Poderwała się z miejsca słysząc gong, który zwiastował otwarcie bramy. Blask otworzył wrota i wyszedł przez nie rudowłosy mag uśmiechając się szeroko. Już nie duch, a pełnoprawny mag Fairy Tail. Smocza zabójczyni nie czekając na żadne słowo chłopaka rzuciła mu się na szyje przytulając mocno.
—Hej!—zawołał zadowolony przytulając ją do siebie—trochę się naczekałaś, co?
Szkarłatne oczy dziewczyny spojrzały na niego i zobaczyła w nim pewną zmianę. Nie świecił się już tak intensywnie jak kiedyś. Właściwie w ogóle się nie mienił jak na ducha przystało.
—Loke co się…
Lew przyłożył jej palec do ust by zamilkła.
—Powiedzmy, że nie mógłbym siedzieć w gwiezdnym świecie bez Ciebie—odpowiedział pokazując rząd białych kłów—więc Lucy zerwała ze mną kontrakt i tak o to jestem teraz zwykłym człowiekiem. Wybiorą innego następcę.
Zapadła cisza i Lilica przyglądała mu się bacznie. Czy on sobie z niej stroi żarty? Jeśli tak to znalazł sobie na to kiepski moment. Stali tak jakiś czas milcząc i do dziewczyny dotarło, że on wcale nie żartuje.
—Chyba się nie gniewasz, że…
Usłyszał zadowalający pisk i kolejny raz przycisnęła się mocniej wpijając w jego usta. Mogli się sobą teraz cieszyć na stałe bez żadnych zmartwień! Rudowłosy widząc jej szczęście odwzajemnił pocałunek czując, że właśnie wchodzą na nowy etap.
—Reiko! Loke!—dwójka magów oderwała się od siebie i spojrzała w stronę wołania. To Tsuki i kocia partnerka smoczej zabójczyni śniegu wyleciały z zakrętu
—Co wy tutaj…
—Z Yuki dzieje się coś bardzo niedobrego!—zapiszczała jej niebieska kotka zaciskając łapki
—Niedobrego?—zapytał zdziwiony Lew
—Nie widziałam jej wcześniej takiej—dodała przerażona Candy czując jak w środku trząsają nią dreszcze
Cała czwórka podskoczyła, gdy usłyszeli śmiech jak już myśleli pustej skorupy.
—Moja klątwa działa…—odwrócili głowy słysząc ten szept, a ciało zniknęło nim ktokolwiek mógł coś zrobić, jedynie słychać było ostatni szept—i co teraz powiesz moja droga?
—Carniveau…—szepnęła cicho rozumiejąc, że jej podejrzenia właśnie wychodzą na światło dzienne
—Co?—zapytała cała trójka
—Szybko ruszajmy do Yuki!
Kotki złapały swoich przyjaciół i ruszyły pędem przez rozgwieżdżone niebo by pojawić się przy swojej smoczej przyjaciółce jak najszybciej. Smocza zabójczyni dalej czuła niemiły uścisk brzuchu. Jeśli to jest Carniveau to, dlaczego wyczuwała, że z niewiadomych przyczyn Yuki wślizgiwała się z jej dłoni jeszcze bardziej?
****
I tak oto jest to już przedostatni rozdział tego arcu. Wybaczcie, że one są krótsze, ale chciałam w każdym oddzielnie układać walki. Bo jakby, co chwilę to przeskakiwało to nie wiem jak wam, ale mnie by to podświadomie denerwowało.

5 komentarzy:

  1. Jestem i wróciłam, a tu nowy rozdział :3
    Yey Loke i Reiko w końcu naprawdę mogą być razem :D
    Yuki mi szkoda :C
    ~Nancy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wreszcie bez żadnych problemów z gwiezdną magią xD Mi też w sumie Yuki szkoda, ale no cóż dziewczyna pchała mimo wszystko nosa tam gdzie nie powinna. Nawet jeśli to robiła dla kogoś dobra :D
      Dziękuje za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Spokojnie już ja to wykombinuje no cóż yukisia trochu pocierpi :c ale ciezy mnie fakt że komuś yuki szkoda :D ok motywacja do pisania rozdziału jest :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy jesteś tak zmęczona życiem, że czytasz tylko rozdział i od razu zasypiasz, nie pisząc komenta. Pomińmy to plox.
    Ten rozdział jest... był... Za szybko mi przeleciał. Mimo wszystko jednak jestem usatysfakcjonowana.
    Loki jako już nie duch (cri, cri), ale to dobrze dla Reiko ♥
    Jakoś tak łatwo wykończyli tą kapłankę. Trzeba było przeciągnąć ten wątek jak w Naruto, na 12 chapterów.
    Dobra, dość marudzenia... Pewnie to od niewyspania.
    Weny, weny, kawy, snu (;---;) i jedzenia.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha też tak mam cały czas ostatnio. Roboty więcej niż włosów na głowie. No te rozdziały są dość króciutkie :P Słodyczy ! życz słodyczy to dopiero daje wenę! :D
      Kapłanka już się rozpadała właściwie od początku bidulka jak Reiko podwędziła jej magię to już była pusta, potem Tartaros / dlatego się tak szybko rozpadła / No Reiko i Loke na pewno się cieszą :P Lucy biedna beZ ducha została ^^"

      Dziękuje za komentarz i pozdrawiam :D!

      Usuń