czwartek, 29 września 2016

Rozdział 37 Czy aby na pewno wszystko jak za starych czasów?








Yuki wraz ze swoją kocią partnerką, która nie opuszczała jej na krok odkąd dziewczyna wróciła postanowiła wrócić z powrotem do Fairy Hills.
— Naprawdę się tutaj wprowadzasz? — Reiko mruknęła zawiedziona. Miała nadzieję, że jej smocza siostra postanowi jednak zamieszkać z nią, Lokem i Tsuki.
— Nie rób takiej miny Reiko — Kruczowłosa pokręciła głową wzdychając. Minęło już tyle czasu, a czerwonowłosa dalej zachowywała się jak dziecko — wiesz dobrze, że nie chce się narzucać ani tobie ani Loke’mu.
— Mi nie przeszkadzasz — Lew zaśmiał się wnosząc kolejny karton do pokoju i podparł się o framugę — ale z tego co widzę moja Reiko zadbała byś miała w czym chodzić przez następne stulecie!
Lilica zrobiła obrażoną minę i dwójka magów zachichotała. Inaba wzięła za rękę swoją przyjaciółkę i przytuliła do siebie.
— Tak mi dużo pomogliście, dziękuje..
— Od tego jesteśmy Yukisiu.
— Tylko nie Yukisiu!
Rudowłosy dalej się śmiał przyglądając dwójce dziewcząt. Wreszcie wszystko wróci do normy i będą mogli w spokoju spędzić kolejne lata w tej gildii. Usłyszał za sobą głosy i odwrócił głowę spotykając się prawie twarzą w twarz z Erzą. Powolnym krokiem cofnął się do pokoju i zaraz za nim weszła reszta kobiet uśmiechając się do dziewczyn i do Lwa.
— Czas na babskie ploty! — Oczy Scarlet zabłysły podekscytowanie i obydwie zabójczynie spojrzały w jej stronę.
— Zaraz.. jakie plo… — Reiko nie zdążyła nic powiedzieć, bo już była ciągnięta przez Lucy do wyjścia. A za nią szła uśmiechnięta Juvia popychając Yuki także w stronę wyjścia. Dopiero Wendy zatrzymała się przed zdziwionym Loke’m obserwującym jak porywają mu kobietę z przed nosa.
— Przepraszamy Pani Loke, ale dziewczyny nie mogły się powstrzymać by nie zabrać Reiko i Yuki.
Jak zwykle kłaniała się przy każdym słowie robiąc się czerwona niczym piwonia. Chłopak uśmiechnął się szeroko widząc, że mimo upływu lat grantowowłosa nic się nie zmieniła.
— Miłej zabawy dziewczęta!


______________



Dziewczyny szły przez miasto co jakiś czas popychane przez Erzę. Heartfila szła chyba najbardziej zadowolona ze wszystkich co jakiś czas nucąc sobie jakąś melodie pod nosem.
— To co dzisiaj robimy? — Spojrzała do tyłu na swoje towarzyszki, które były tak samo ucieszone jak ona. Lilice tylko brakowało jednej osoby w tym tłumie.
— Gdzie jest Hikari?
— Spokojnie została wysłana na specjalną misję — Szkarłatno włosa puściła oczko w stronę Reiko. Ten dzień nie mógł być już lepszy.
— Ach tak — Smocza zabójczyni błyskawic zachichotała pod nosem. Chyba będzie miała nowego członka rodziny.
— Ciekawe czy spotkamy Panicza Graya — Juvia rozmarzyła się składając dłonie. Za to Reiko uśmiechnęła się pobłażliwie. Właściwie brakowało jej takich zachowań Juvii, A teraz wreszcie są tam gdzie być powinny i ona, a także Inaba.
— Pomijając fakt tęsknoty za Grayem — Erza spojrzała na smocze zabójczynie, której dalej obserwowały swoją wodną koleżankę z podniesionymi brwiami — kto ma ochotę na ciasto truskawkowe? Powinnyśmy uczcić wasz powrót po babsku!
Wszystkie dziewczęta z uśmiechem pokiwały głową. Tak Yuki dawno nie jadła tego ciastka i na samą myśl, aż jej żołądek domagał się tej przepysznej słodyczy. Jako, że powoli zbierało się na deszcz to kobiety postanowiły szybciej ruszyć w tamtą stronę. W pewnej chwili smocza zabójczyni śniegu stanęła jak wryta widząc chłopaka z którym nie miała kontaktu tyle lat. Nie spodziewała się tak szybkiego spotkania. Kiedy trwała batalia w jej głowie postanowiła się ukryć za osobą, którą uważała za swoją jedyną tarcze w każdej sytuacji. Nim Lilica zareagowała jej smocza siostra ukryła się za nią, że tylko odrobinę wystawał czarny jak smoła kucyk. Chciała z nim porozmawiać, ale na pewno nie teraz.
— Sting chaaaan! — Czerwonowłosa zawołała wesoło i blond czupryna spojrzała w jej stronę. Pierw pomrugał parę razy niedowierzając w to co widzi po czym prędko ruszył w stronę kobiet. — dawno się nie widzieliśmy, hm?
— Reiko — Eucliffe odwzajemnił uśmiech, który według dziewczyn bardziej podchodził pod wymuszenie niż szczery szczęśliwy — co słychać? Rouge powiedział, że wróciliście i …
Jego spojrzenie zatrzymało się na małej istocie ukrytej za Lilicą. Więc to prawda.. Zatrzymał się na tych zielonych oczach czując jak kłuje coś go w środku. Czerwonowłosa dotrzymała obietnicy. Kiedy on już tracił nadzieję ta kobieta przyprowadziła tą dla której się zmienił. Ale czy nie za późno? Miał czekać obiecał im to… jej to obiecał.. Myślał o tym wiele razy. Jak wróci dziewczyna będą szczęśliwie nadrabiać stracone lata, jednak nie doliczył jednego : że będzie miał zbyt głęboki żal do niej.
— Sting..? — Inaba niepewnie wyjrzała zza swojej smoczej siostry. Blondyn uśmiechnął się krzywo po czym wyminął wszystkie kobiety i ruszył pędem przed siebie jakby gonił go sam diabeł.
— Co…za… — Lilica odwróciła się w stronę, którą pobiegł po czym szybko spojrzała na zszokowaną Inabę.
Uciekł przed nią… Jej ukochany mężczyzna, który był dla niej cały światem zignorował ją i poszedł w swoją stronę.. Tak po prostu. Upadła na kolana i czując jak zbiera się jej na łzy. Słyszała wołania dziewczyn jednak nie potrafiła nawet na nie spojrzeć, kiedy nagle poczuła na głowie delikatną dłoń.
— Daj mu czas Yuki — Głos Reiko spowodował, że zaczęło ją kłuć w sercu — to dla niego nowa sytuacja. Pamiętaj ile lat nas nie było..
Nim kobieta zareagowała to czarnowłosa z głośnym rykiem przytuliła się do niej wypłakując w ramię. Dlaczego ją to spotyka?! Czemu osoba, którą tak kochała zostawił ją bez słowa? Czy to naprawdę musi się tak kończyć? JAK ONA MA DAĆ TEMU CZAS?!


________



Sting biegł przed siebie zaciskając pięści. Nie miał odwagi patrzeć w te wielkie zielone oczy. Był pewny, że jeśli postałby tam chwilę dłużej to by oszalał. Znowu czuł te samo rozbicie jak tego dnia, gdy umarła i miałby od nowa przechodzić przez te piekło? Nie chciał już więcej przechodzić tego terroru jak wtedy. Dobiegł prawie do końca miasta ciężko oddychając. Nawet się nie spodziewał, że potrafi tak szybko biegać. Jego fryzura była teraz rozwiana w każdą stronę przy czym mokra od deszczu. Widział ludzi, których tysiące chodziło przez te uliczki, a teraz miał wrażenie, że teraz każdy patrzy na niego i się śmieje. Czy on już oszalał? Złapał się za głowę gotowy wrzasnąć, kiedy poczuł lekkie stuknięcie w ramię.
— Sting? — Od razu poznał ten spokojny głos. Odsunął dłoń od twarz i spojrzał przekrwionymi oczami w górę. Nad nim wisiał rudzielec z parasolką. Wyglądał właściwie tak samo jak go zapamiętał i miał to samo zmartwione spojrzenie co tego dnia, kiedy… miał już o tym nie myśleć — wszystko w porządku?
— Loke… — I co miał mu powiedzieć? Że jest chujowo? Poderwał się z klęczęk i przycisnął do lwa — pomóż mi proszę!
Zdziwiony okularnik pierw pomrugał po czym popatrzył po ulicy. Nie spodziewał się czegoś takiego po tylu latach, ale chłopak wyglądał na zrozpaczonego. Jako przyjaciel ma obowiązek mu pomóc. Wychaczył kawiarenkę, która jako jedyna nie była tak zaludniona teraz.
— Chodź pogadamy w bardziej suchym miejscu.
Zaczął popychać blondyna w stronę jeszcze niezapchanej kawiarni rozglądając dalej pomiędzy uliczkami. Miał cichą nadzieję trafić swoją kobietę. Może ona by mu bardziej wytłumaczyła sytuację, bo był niemal pewien, że chodzi tutaj o Inabę. Weszli we dwójkę do kawiarni i usiedli przy stoliku. Rudowłosy spojrzał z nad swoich szkiełek na chłopaka i uśmiechnął się złośliwie.
— To co mistrz tak potężnej gildii chce od takiego słabeusza jak ja?
— Przestań się zgrywać rudzielcu, dobra? — Widział ten uśmieszek. Tak chłopak starał się mu poprawić humor na bardziej męski sposób, ale raczej ciężko by to tak zadziałało. — widziałem Yuki…
— No to zdążyłem już sobie sam dodać..
Niebieskie oczy spojrzały na stół, który aktualnie wydawał się za ciekawszą rzecz niż ta rozmowa. I co ma mu powiedzieć?
— Dobra Eucliffe bez podchodów — Lew oparł dłonie na blacie i uśmiechnął się — możesz swojemu koledze powiedzieć co ci leży na sercu. W końcu siedziałem z tymi kobietami właściwie sam przez 3 lata no z Yuki rok, ale mniejsza..
— Chodzi o to, że — Spojrzał na Lokiego zmuszając się do wypowiedzi. Jak miał mu to wytłumaczyć? — myślałem, że… już nie wrócicie.. Miałem chwilę załamania.. i…. i…
— I?
— Yukino przyszła mi z pocieszeniem…
Zapadła między mężczyznami cisza i czarne oczy lwa patrzyły na niego ni surowo ni to wrogo. Miał czekać. Mówili, że wrócą, a oni są z Fairy Tail. A to znaczy tylko jedno: Nigdy nie rzucają słów na wiatr. Podrapał się po karku próbując pozbyć chęć powiedzenia czegoś złośliwego. Blondyn na to po prostu nie zasługiwał.
— A co z Yuki? Kochasz ją jeszcze?
— Ja…. — Zacisnął mocniej dłonie na kolanach — mój żal jest tak wielki, że nie potrafię sobie poradzić Loke… Czy jest możliwe bym mógł ją kochać i nienawidzić jednocześnie?
Rudowłosy westchnął i potarł zmęczone oczy. Ludzie zawsze byli problemowi, ale widać on sobie znajduje problemowych przyjaciół. Ta rozmowa schodzi na niebezpieczny tor. Co mu może poradzić, ktoś kto podrywał wcześniej wszystko co się rusza?
— Nie wiem czy jestem osobą, która…
— Właśnie, że jesteś! — Blondyn poderwał się z siedzenia dalej nie ściągając spojrzenia z chłopaka siedzącego naprzeciwko — ty i Reiko! Nie wiesz co ja przeżyłem przez te lata, kiedy wy szukaliście mojego lekarstwa! A teraz kiedy wszystko jakoś się układało wróciliście jak obiecaliście! Ale to znowu moja dusza jest zraniona!
Gwiezdny Mag nawet się nie ruszył słuchając to co nowych wrzasków chłopaka. Musi je wysłuchać, może kiedy wyleje z siebie wszystko co myśli jego żal zmaleje. Kiedy smoczy zabójca skończył opadł kolejny raz zrezygnowany na krzesło pocierając zmęczone skronie. Jak dobrze, że właściwie tylko oni są gośćmi tej kawiarni inaczej pewnie ludzie by mieli niezłe show.
— Posłuchaj mnie Sting — Odłożył swoją filiżankę z herbatą i wbił wzrok w swojego przyjaciela. Nic nie mógł znaleźć z tego dumnego smoczego zabójcy, którym był przed śpiączką Yuki. Zmienił się jak oni wszyscy, ale ona wróciła i on także wierzył, że stary dobry Eucliffe także wróci — musisz wybrać pomiędzy nimi, która z ich jest ci bliższa.
— A skąd ja mam to do cholery wiedzieć?
— A skąd ja miałem wiedzieć czy kocham Reiko? — Lew na samą myśl o swojej czerwonowłosej partnerce uśmiechnął się sam do siebie. Tyle lat czekał na kogoś dla kogo będzie mógł się poświęcić i wreszcie znalazł tą kobietę — wierzę w to co czuje i dlatego postanowiłem zostać dla niej człowiekiem. Jeśli kogoś kochasz jesteś gotowy dla każdego poświęcenia.



______________________




Reiko otworzyła drzwi od domu wzdychając niepocieszona. Miał im się udać babski wieczór, a skończyło się na płaczu smoczej zabójczyni, która przeżyła koszmar. A dlaczego? Ponieważ Sting postanowił sobie zmienić swoje podejście. Faceci nie są jednak tak ogarnięci jak myślała. Yuki nie chciała iść z nią tutaj do mieszkania i postanowiła wrócić już do Fairy Hills gdzie miała swoje rzeczy. Lilica nawet myślała by dzisiaj tam z nią zostać, jednak Candy obiecała, że się nią zajmie sama i by wreszcie smocza zabójczyni błyskawic wreszcie odpoczęła. Tsuki poleciała pomóc Wendy i Charle w szpitalu i wróci późno w nocy, więc Lilica miała trochę czasu by się zastanowić nad planem działania względem smoczego zabójcy. Jedno było pewne : Jutro pojawi się u szablozębnych i weźmie chłopaka w obroty. Coś się wydarzyło i dla dobra obojga musi to wyjaśnić. Kiedy ściągnęła buty zobaczyła małe światło w kuchni.
— Nie zgasiliśmy światła? — Ruszyła w tamtą stronę chcąc wyłączyć je tam i pójść do łazienki. Prawie wrzasnęła, gdy zobaczyła swojego chłopaka zamyślonego przy stole — Loke nie miałeś być dzisiaj u Lucy i świętować powrót z duchami?
Rudowłosy spojrzał z nad stołu na smoczą zabójczynie i uśmiechnął się smutno. Mój Boże on też?
— Loke…?
— Widziałem Stinga.
Czerwonowłosa westchnęła rozumiejąc już o czym chłopak chce jej powiedzieć i oparła się o ścianę kuchni.
— Co ci powiedział?
Loke wzruszył ramionami i wstał od stołu. Nie lubił tego zmartwionego spojrzenia u niej. Kochał bardziej ten dziki błysk, który dziewczyna miała za każdym razem, gdy działo się coś niezwykłego.
— Nie ważne — Nim zdążyła coś dodać chłopak przyciągnął ją do siebie mocno przytulając i zaczął głaskać po głowie — jak się czuje Yuki?
— Źle.. — Nie miała co go okłamywać. Mieli wrócić i wszystko miało być jak dawniej. I owszem w gildii jest jak było, ale kruczowłosa cierpi. Blondyn cierpi, a oni stoją po środku i muszą na to patrzeć nie mogąc nic zrobić — miałam z nią zostać, ale nie chciała.
— Daj jej trochę odpocząć — Uniósł jej podbródek i uśmiechnął się lekko — ogólnie dajmy im czas. Pamiętaj, że jednak minęło wiele lat.
— Chciałabym by się uśmiechali..
— Ty chciałabyś cały świat zbawić — Lew pokazał jej złośliwie język — i właśnie to jest jedna z rzeczy za które cię kocham.
— Przestań się zgrywać, co? — Oswobodziła się z jego dłoni i szybko ruszyła w stronę sypialni. Weźmie ręcznik i idzie usiąść sobie w cieplej wodzie. Musi się odrobinę zrelaksować.
— Ja się nie zgrywam — Zachichotał — a gdzie idziesz?
— Się wykąpać — Nie mogła już nic dalej dodać, bo chłopak przerzucił ją sobie przez ramię — Loke co ty…?

— No chyba nie myślisz, że pójdziesz się kąpać sama, co? — Przez chwilę mrugała po czym zachichotała pod nosem. Właściwie kąpiel z Lwem jest dobrym rozwiązaniem. Trochę się zrelaksują po tej podróży i może coś wymyślą by pomóc tamtej dwójce do siebie wrócić.

2 komentarze:

  1. Nie ukrywam, że nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału <3
    /Enris

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny rozdział pojawi się jakoś po nowym roku, gdy dostaniemy więcej czasu ;)

    OdpowiedzUsuń