Strony

środa, 8 czerwca 2016

35. Czarna rozpacz










Yuki uchyliła głowę przed atakiem zaciskając pięść. Ta walka za bardzo się przedłużała. Kto by pomyślał, że ta króliczka panna może być taka irytująca. Nim Minerva zdążyła coś zawołać w stronę swojej smoczej towarzyszki dostała kolejnym kopniakiem w twarz rozbijając kolejne gruzy, których i tak było tutaj, aż za dużo.
—FAFA, jaka zabawa!
Smocza zabójczyni czuła wzrastająca wściekłość w sobie. Działo się z nią coś dziwnego i dobrze o tym wiedziała. Rozpędziła się gotowa uderzyć demona smocza pięścią jednak jej przeciwniczka zatrzymała atak.
—Powolna jesteś..
Już miała uderzyć kruczowłosą tak samo jak postąpiła z Orlando, kiedy Inaba uchyliła się czując lepiej niż kiedykolwiek. Osłabienie, które czuła jeszcze chwile temu minęło, a jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Zacisnęła zęby, a z jej gardła dało się słyszeć cichy warkot. Złapała dziewczynę za jej królicze uszy ciskając o pobliskie drzewo.
Oczy członkini szablozębnych otworzyły się szeroko, gdy opadł pył bitewny. Jej smocza towarzyszka zmieniła się… Zielone oczy przybrały krwista barwę, a od policzka zaczął ciągnąć się długi tatuaż. Czarnowłosa dziewczyna podnosząc się po ataku, aż klasnęła z podekscytowania w dłonie.
—Klątwa się już prawie uaktywniła!
—Klątwa...?—szepnęła cicho Minerva nie wiedząc do końca, co się dzieje
Szkarłatnooka patrzyła dalej na swój cel, nie chciała się już bawić z tym królikiem. Nudziło ją to potrzebowała lepszej rozrywki. Zakończy to szybko.
Nim Lamy zrobiła kolejny ruch smocza zabójczyni znalazła się koło niej. Używając szponów drasnęła ją w rękę ucinając ją na miejscu. Orlando stała patrząc na te masakrę nie wiedząc jak to zatrzymać. Krew lała się w każdą stronę, gdy po prostu cięła dziewczynę na kawałki.
To już nie była ta sama Yuki, która widziała jeszcze jakiś czas temu. Teraz to był potwór. Gdy skończyła próbując wytrzeć krew w ubranie rzuciła ostatnie spojrzenie na zmasakrowane ciało zmieniające się powoli w podartą kartkę. Zaraz jej oczy zatrzymały się na kobiecie stojącej bez ruchu.
—Y-Yuki?—zapytała niepewnie wyczuwając kłopoty
Usta dziewczyny rozszerzyły się w brutalnym uśmiechu. Tak kolejna ofiara do tego żywa. Czuła jej pulsujące serce i jak w jej żyłach płynie krew. To także będzie szybka śmierć.
Członkini Sabertooth nie zdążyłaby nawet drgnąć, gdy jej koleżanka ruszyła do ataku. Usłyszała huk skrzyżowanego żelastwa. Otworzyła jedno oko i zobaczyła czerwonowłosą z mieczem siłującą się z przyjaciółką.
—Dosyć Yuki słyszysz?!—warknęła i odrzuciła dziewczynę kawałek od siebie
Ona z gracją baletnicy stanęła na dwóch nogach kawałek dalej obserwując ich jak drapieżny kot gotowy do skoku. Rudowłosy, który właśnie zleciał z kotką Yuki skrzywił się widząc zakrwawione ubranie swojej przyjaciółki. To już nie była ta zabawna zielonooka dziewczyna, z którą rozmawiał jeszcze parę godzin temu. Teraz stał przed nimi prawdziwy demon.
—Wiem, co Ci jest—odpowiedziała Reiko mierząc ją spojrzeniem—to Carniveau!
—Carniveau?—szepnęła cicho Minerva widząc skrzywione miny całej trójki na tę nazwę. Więc oni także musieli wiedzieć, czym to jest
Inaba zaśmiała się szyderczo, co raczej brzmiało jakby ktoś jechał pazurami po tablicy.
—I masz z tym jakiś problem?—zapytała widząc kątem oka jak do innych dobiegają Smoczy zabójcy z mistrzami oraz grupa Fairy Tail
—Yuki daj sobie pomóc..—zaczęła Lilica niepewnie wyciągając w jej stronę dłoń—by pokonać instynkt musisz się obudzić słyszysz?
Dziewczyna pokręciła głową jakby odpędzała natrętna muchę.
—Posłuchaj mnie uważnie—warknęła krzyżując ręce na piersiach—myślisz, że to tylko instynkt demona mną kieruje? A jeśli ja taka zawsze byłam?
Oczy czerwonowłosej otworzyły się szeroko. Sting czując ból w żebrach ruszył biegiem w stronę swojej dziewczyny.
—Yuki proszę uspokój się!
—Sting nie ruszaj się z miejsca!—krzyknęła smocza zabójczyni błyskawic, ale było już za późno
Blondyn będąc już właściwie przy dziewczynie oberwał śnieżnym atakiem odlatując na Makarova, który gdy tylko zobaczył gotowy atak zamienił się w giganta łapiąc chłopaka. Co ciekawe jej przyjaciółka wcale nie zmieniła pozycji atakując.
—Natrętny szczeniak—mruknęła głośniej i jej szkarlatne oczy kolejny raz utknęły w spojrzeniu Reiko—jak wiesz. My Carniveau lubimy zawierać umowy.
Czerwonowłosa zacisnęła kły na wargach. Czuła, że do tego dojdzie. Tego rodzaju zaraza żyła tylko z zawierania umów. Natsu chciał już ruszyć w stronę smoczej zabójczyni śniegu, ale został zatrzymany przez rękę Rogue’a. Przez drogę wytłumaczył im, na czym polega tego rodzaju opętanie.
Candy zacisnęła mocniej łapki na Lwim partnerze Reiko, wiedziała, że Inaba nie jest świadoma tego, co się dzieje. I jeśli Dziewczyna przekroczy granice będą musieli ją zabić. Tsuki patrzyła na nie z szeroko otwartymi oczami. Jej partnerka także opowiedziała im o tym schorzeniu. Tutaj nie pomoże żadna magia, jeśli zarażony nie chce pomocy.
—Jaka umowa?—zapytała mrużąc groźnie oczy
—Jak wygrasz ze mną walkę—odpowiedziała—puszczę szczeniaka wolno. Ale jeśli przegrasz no cóż, twoja magia jest bardzo interesująca.
Lilica skrzywiła się na samą myśl. Doskonale wiedziała, o jakiej magii mowa. Demon musiał wyczuwać magię Masako, która mimo pokonania dalej krążyła w jej żyłach.
Wahając się spojrzała na swojego chłopaka i zobaczyła lekki uśmiech na jego twarzy. Tak on wierzył, że ona go spierze. Odwróciła się kolejny raz w stronę przeciwnika.
—W porządku—odpowiedziała
—Zgłupiałaś?!—ryknęła reszta oprócz Lwa, który wiedział, że i tak wreszcie demon i im by się dobrał do tyłka. Jeszcze nigdy nie był tak pewien wygranej swojej dziewczyny jak dzisiaj
Lucy spojrzała na chłopaka, który mimo sytuacji uśmiechał się w stronę smoczej zabójczyni krzyżując dłonie na klacie. Kocica dziewczyny miała ten sam wyraz twarzy. Rudowłosy dopiero, co zrezygnował z magii by z nią być, a teraz nawet nie protestuje między tą walka.
—Loke, co ty?—zaczęła blondynka
—Ja tam wierze w Reiko—odpowiedział patrząc na nie—wy tez powinniście.
Mistrz Bob zachichotał jakby Loke powiedział dobry żart, ale pokiwał mu głową. Znał dziewczynkę od dziecka wiedział, czego można się spodziewać po tej uroczej kobiecie.
Gdy reszta patrzyła między sobą, a na arenie zaczęła się walka. Yuki niczym pantera ruszyła susem w jej stronę chcąc zabić ją tak samo jak zabiła wcześniejszego przeciwnika. Jednak nie wiedziała o jednym. W porównaniu do Lamy dziewczyna miała wiedzę i dla kogo walczyć.
Odbiła się od głowy zdziwionego demona prawie, że nogami wbijając ją w ziemię. To już nie była walka w Fairy Tail. Reiko nie miała zamiaru odpuszczać musi wygrać za wszelką cenę dla swojej smoczej siostry.
—Ostrze rogu śnieżnego smoka!
—Atak skrzydłem smoka Piorunów!
Magia dziewcząt zatrzymała się krzyżując w powietrzu. Wtedy wolna ręką Lilica przywołała kolejny raz swoją spuściznę po matce i uderzyła rękojeścią dziewczynę w głowę, przez co demon wbił się w ziemię.
Sting mrugał zdziwiony. Słyszał od Yuki o sile jej smoczej przyjaciółki i że nigdy tak naprawdę nie pokazała prawdziwej mocy nikomu oprócz swojej drużyny. Widział jej rozpalone spojrzenie kompletnie inne od wzroku Dragneela, którego podziwiał od dziecka. To nie była zwykła walka to było ukazanie prawdziwej potęgi między krzyżówka demona ze smoczym zabójca oraz smoczej zabójczyni.
Inaba wypluła krew z ust patrząc na zbliżającą się w jej stronę dziewczynę, która obdarzyła ją wściekłym spojrzeniem. Każdy krok powodował u Carniveau jeszcze większe przerażenie nawet demon zrodzony z tego instynktu czuł strach przed kobietą idącą w jego stronę. Nie powodowała tego potężna magia w niej siedząca, a sama jej postawa.
—Demoniczne Ostrza śniegu!—demon ruszył w stronę zbliżającej się czerwonowłosej
Lilica usłyszała dobrze znany jej szept i krzyk reszty swoich przyjaciół. Nim odwróciła głowę było już za późno. Strzała gnała w cel z zawrotną szybkością. I wtedy nastąpiło coś dziwnego, przedmiot zamiast trafić dziewczynę trafił smocza zabójczynie śniegu osłaniająca swoją drogą przyjaciółkę.
Reiko stała chwile bez ruchu i wtedy zobaczyła postać między drzewami, która zanikała z każdą chwilą. Ciało Masako dzierżące łuk po prostu rozpadało się na jej oczach. Kobieta uśmiechnęła się wrednie. Cała gildia usłyszała ostatnie słowa zielonowłosej kobiety zanim zniknęła.
Zabrałaś moja część, więc i ja zabieram twoja.
Ciało Yuki opadło na kolana.
—Przepraszam—odpowiedziała przez łzy uśmiechając się szeroko w stronę czerwonowłosej—zawsze, chociaż raz to ja chciałam Cię obronić.
Szkarłatne oczy otworzyły się szerzej, gdy zobaczyła, że tatuaże zniknęły, a oczy jej przyjaciółki znowu przybrały swoją delikatną zieloną barwę. Pod sam koniec walki musiała wygrać z instynktem. Smocza zabójczyni śniegu opadła całym ciałem na ziemię tracąc przytomność. Jedynie w jej dłoniach pojawił się zmrożony bukiecik. Ostatni prezent po jej matce.
—Yuki?!—wrzasnęła dziewczyna padając przy jej ciele na kolana

****

Sala szpitalna w Fairy Tail dzisiaj miała naprawdę dużo pacjentów, przez co różowowłosa starsza kobieta miała więcej roboty niż mogło się wydawać. Pierw Laxus przyniósł nieprzytomna Hikari, która mimo ran szybko doszła do siebie próbując zrozumieć, co się właściwie stało, kiedy uruchomiła swoją mroczną stronę.
Zaraz potem wiele członków Blue Pegazus i Sabertooth wylądowało w sali. Ale nie to było najgorsze. Na sam koniec, kiedy każdy cieszył się z wygranej przebiegła ostatnia grupa z przerażona Lilica na czele. Kiedy tylko Polyrusica zobaczyła niewładne ciało niesione przez chłopców zacisnęła zęby. Spodziewała się, że ten moment nadejdzie, ale żeby już?
—Przykro mi..—odpowiedziała wychodząc z Sali jakiś czas później i patrząc na zebranych
—P-pani żartuje… Prawda?—zająknęła się Reiko
Kobieta odwróciła wzrok. Nie chciała widzieć tego spojrzenia, nigdy nie lubiła powiadamiać ludzi o takich sprawach. Tym bardziej, kiedy w ciele dalej bije serce.
—Niech Pani nam odpowie, co z Yuki?!—krzyknął przerażony blondyn prawie, że łapiąc ją za ubranie
Orga z Roguem złapali chłopaka mógł być rozgoryczony, ale nie może atakować lekarza, który się nimi zajmuje. Twarz czerwonowłosej nie wyrażała żadnych emocji. Dla niej czas jakby się zatrzymał i wtedy przed jej oczami pojawiła się scena z przed walki z mroczna gildia.

—Yuki wiesz o tym, że zawsze możesz na mnie liczyć prawda?—zaczęła trącając przyjaciółkę ramieniem
—Wiem—odpowiedziała uśmiechnięta—i tak zostanie prawda?
—Do końca!—mówiąc to puściła jej oko, a usta dziewczyny ułożyły się w szczery uśmiech i z jej oczu zaczęły płynąć łzy—Yuki, czemu ty płaczesz?
—Cieszę się, że żyje!—i bez zbędnych słów przytuliła się do zdziwionej przyjaciółki—naprawdę się cieszę!
Czerwonowłosa uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.
—Tak ja też—odpowiedziała ”


Kotka Yuki czuła jak po jej twarzy zaczynają spływać łzy, gdy z Sali wyleciała zapłakana Tsuki pocieszana przez Charle oraz Wendy. Wtedy i w smoczej zabójczyni coś pękło. Opadła na kolana i zaczęła głośno płakać. Zresztą nie tylko ona. Żeńska strona wybuchła głośnym płaczem czując, że straciła smocza przyjaciółkę na zawsze.
Lew położył dłoń na ramieniu dziewczyny sam zatrzymując łzy. Zrobili, co mogli, a ich przyjaciółka umarła osłaniając Reiko. Makarov widząc rozpacz nie tylko swoich dzieci zacisnął pięść, nie mogło się to tak skończyć. A oni mogli to tylko obserwować.
****


Biały Smoczy zabójca siedział przy łóżku swojej dziewczyny trzymając jej ciepła dłoń i zaciskając z rozpaczy zęby. Przecież ona nie mogła umrzeć. Oddychała, a jej serce biło widział to.. Czuł to bardzo wyraźnie.
—Yuki proszę..—szepnął załamującym głosem i usłyszał ciche otwieranie drzwi
To była Lilica z pustymi oczami weszła do małej salki gdzie leżała jej przyjaciółka, a za nią wszedł rudowłosy rozglądając się po pomieszczeniu. Zostali wezwani tylko oni, mistrz jak i reszta mieli zostać na dole gdzie jak chłopak słyszał musiało trwać jakieś zebranie.
Dziewczyna usiadła obok Stinga i tak jak on nawet nie miała siły posłać mu lekkiego uśmiechu, co zawsze miała w zwyczaju. Loke idąc w ich ślady usiadł obok i wziął swoją partnerkę za rękę mocno ściskając. Powinni się cieszyć z wygranej, a tak naprawdę dopiero teraz w gildii trwała czarna rozpacz.
—Sting..—blondyn drgnął i spojrzał na Lwa—jeśli chcesz możesz zostać z resztą u mnie.
Szafirowe oczy chłopaka, które straciły dawny blask patrzyły na rudowłosego i musiał włożyć w to dużo wysiłku by kiwnąć dalej obolała głową.
—Dziękuje..
Od dwóch dni… Od czterdziestu ośmiu godzin nie zmrużył oka leżąc jak długi na łóżku w domu gwiezdnego maga, jego gildia rozeszła się po Magnolii, a Blue Pegasus musiało naprawiać szkody. Zresztą nie tylko on się czuł jakby ktoś wyrwał mu część duszy. Czerwonowłosa także siedziała patrząc tępo w punkt, którym były drzwi. Nie rozmawiali ze sobą odkąd dowiedzieli się o śmierci przyjaciółki.
Każdy z nich przechodził żałobę na swój sposób. Reiko ukrywała, że płacze przed kotka swojej przyjaciółki. Dopiero płakała, gdy kotki usypiały wtulone w siebie, a ona mogła usiąść na parapecie patrząc w niebo, które widziały tego ostatniego dnia.
Dnia, który spędził wygłupiając się i ciesząc ze swojego towarzystwa. Loke od tamtego czasu nie opuszczał jej na krok sam mało przy tym śpiąc. Jak smocza zabójczyni usypiała u niego w sypialni próbował z bliźniaczym partnerem namówić blondyna by zjadł, chociaż mały kęs. Drzwi otworzyły się i przez nie weszła przyjaciółka Makarova.
—Widząc wasz stan wolałam porozmawiać z Wami o tym osobiście—powiedziała krzyżując dłonie na piersiach patrząc na nich. Opowiedziała wszystko Mistrzowi, a on ma wytłumaczyć wszystko gildii—chodzi o Wasza przyjaciółkę.
Oczy całej trójki utkwiły w kobiecie próbując wyłapać każde słowo, które mówiła. Opowiedziała im wszystko zaczynając od rzucenia klątwy po przez prośbę smoczej zabójczyni.
—Ona wiedziała...—szepnęła cicho Reiko—ona wiedziała, że w każdej chwili może…
Stara kobieta pokiwała głową i wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Sting poderwał się z miejsca i wybiegł trzaskając drzwiami. To wszystko przez nią! Przez te pieprzona misję, na którą nie wyruszył przez sprawy gildii. Zanim wyszedł usłyszał wołanie Lokego za sobą.
Polyrusica westchnęła patrząc na drzwi, spodziewała się takiej reakcji po chłopaku. Spojrzała na dwójkę, która tu jeszcze została
—Niestety nie wiem czy jest sposób by się obudziła—mówiła jakby przed chwila nie było tej sceny—lub czy jak wstanie będzie, co ratować..

****

Blondyn biegł przez Magnolie zaciskając zęby, nienawidził teraz samego siebie. Miał złe przeczucia, co do tamtej misji, a mimo to pozwolił jej na nią wyruszyć. Powinien stanąć murem za “Nie” nawet, jeśli przez to miała płakać. Robiła to dla Reiko, ale czy pomyślała wtedy, chociaż przez chwile o nim?
Warknął sam do siebie czując kujący go zawód. Dziewczyna znowu uciekła z jego rąk i dlaczego? Bo zachciało jej się ratować swoją koleżankę. Pokręcił głową próbując pozbyć się złości, która w sobie miał. Przecież Lilica także była gotowa dla niej zginąć.. Nie powinien nawet tak myśleć — ale w takiej sytuacji?
Rudowłosy nie dość, że jest człowiekiem to ma i swoją dziewczynę przy sobie. A on? Właśnie stoi na ulewie płacząc, że tak mało czasu spędził ze swoim kruczowłosym szczęściem. Przecież mogła mu powiedzieć o tej klątwie.
—Mogliśmy coś wymyśleć..—szepnął sam siebie czując jak kolejny raz łzy mieszały się z deszczem i wrzasnął na całe gardło—Mogliśmy coś wymyśleć Yuki!
Wrzask rozciągnął się echem po mieście i Eucliffe nawet nie usłyszał odpowiedzi. Kucnął łapiąc się za głowę wiedząc, że jeszcze trochę, a oszaleje z rozpaczy. A to był dopiero drugi dzień jego gehenny.
—Sting?
Chłopak spojrzał zmęczonym spojrzeniem przed siebie widząc białowłosą maginie gwiezdnych duchów ze swoją parasolką.
—Co..ty tu robisz Yukino?—zapytał niechętnie, nie krył się ze swoją rozpaczą i tak każdy z ich gildii widział jego stan.
—Rogue z Minerą mnie po Ciebie wysłali—odpowiedziała—gdy byłam przy gildii Loke wychodząc z Reiko powiedział, że wybiegłeś już dawno. Pewnie też już Cię szuka.
Biały Smoczy zabójca mimo swojego stanu poczuł się głupio. Wiedział, że wszyscy się o niego martwią. A były gwiezdny duch dodatkowo pewnie tak jak on czuje wyrzuty sumienia, bo też nie zatrzymał Yuki przed tą misją. Z niechęcią podniósł się z ziemi i dał zaprowadzić do mieszkania gwiezdnego maga.
Jak tylko weszli zobaczyli całą grupę siedząca przy stole. Cienisty Smoczy zabójca podbiegł do swojego przyjaciela.
—Cały jesteś przemoknięty—westchnął łapiąc go za przemoknięty włos
—Zaraz coś przyniosę—odpowiedział rudowłosy wstając ze swojego miejsca i kierując się do sypialni gdzie spały Exceedy, pozwolił czerwonowłosej iść samej do Fairy Hills po rzeczy dla Candy. A go samego wysłała na poszukiwania blondyna.
Uśmiechnął się widząc grupkę kotków śpiących w łóżku. Dla Candy to jest naprawdę duże wsparcie, kiedy koty mimo swojej rozpaczy postanowiły wspierać swoją przyjaciółkę.
Wrócił po paru minutach do reszty niosąc suche ubrania dla smoczego zabójcy, który z wdzięcznością je przyjął. Gdy Sting tylko zniknął w łazience zaczął grzebać w szafce kuchennej wyciągając alkohol, którego nie wypił jeszcze nikt z jego towarzyszy z gildii.
—Może po nim uśnie—odpowiedział widząc pytające spojrzenie reszty

****


Reiko otworzyła cicho drzwi od pokoju przyjaciółki. Wzięła trochę powietrza w płuca i ruszyła przed siebie wchodząc do środka.
Pokój niczym się nie różnił odkąd ostatni raz opuściła go smocza zabójczyni śniegu nawet dotąd było czuć jej różane perfumy. Dziewczyna poczuła jak zaczynają jej napływać łzy do oczu jednak próbowała je zatrzymać. Nie mogła się rozkleić nie teraz. Podeszła do pierwszej szafki i zaczęła przerzucać ubrania by znaleźć te właściwe.
—Co to..
Na jednej z szafek zobaczyła książkę o wróżkach, której wcześniej nie widziała. Wyciągnęła ją widząc zgrubienie w środku. Otworzyła na tym miejscu i pomiędzy tekstem leżał mały niepozorny notatnik i słowa zaznaczone pisakiem.


,, Wyobraźnia to taka magiczna różdżka w rzeczywistości. Dzięki niej, nawet spadający liść to wróżka”


Oderwała spojrzenie od tekstu i złapała za zeszyt, który od razu poznała. Pamiętnik jej najbliższej przyjaciółki..smoczej siostry. Bez zbędnego zastanowienia zaczęła kartkować wszystkie strony po kolei widząc opisy. O przyjaciołach z gildii, o chłopaku, którego kochała, o misjach gdzie często opisywała wszystko, aż za dokładnie. I wtedy znalazła wpis z 15 października ze święta zbiorów. Uśmiechnęła się smutno widząc opis z całego dnia. Nawet trafiła się obelga za to, że Reiko zaprosiła Gajeela na scenę. Na samym dole zobaczyła napis.

,,I tak narodziła się nasza więź. Dzień, w którym spotkałam Reiko uznałam dniem, który świętować trzeba każdego roku. I mimo, że minęło już tyle lat dalej uważam tak samo! Jestem najszczęśliwsza dziewczyna we Fiore!”

Smocza zabójczyni już więcej nie dała rady przeczytać, słowa wypisane na kartce zaczęły zanikać pod ilością łez dziewczyny, która rozpłakała się na dobre siadając na ziemi i łapiąc za głowę.
—Reiko?!—usłyszała, po czym poczuła jak ktoś ją zaczyna mocno obejmować. Mimo, że po przez załzawione oczy nie widziała osoby czuła po zapachu, że to jej rudowłosy chłopak—jestem tutaj.. Spokojnie..
Loke przytulając swoją załamana ukochana głaskał delikatnie po głowie ze zmartwiona mina. Siedząc z pijanym Stingiem widział jego rozpacz i zrozumiał, że nie powinien puszczać dziewczyny samej, więc wypadł z mieszkania biorąc po drodze tylko parasolkę Yukino.
—Dlaczego..?—wychrypiała przez łzy, przez co wyrwała chłopaka z zamyślenia—dlaczego straciłam kolejna siostrę..?
Gwiezdny Duch nie wiedział, co jej odpowiedzieć, ale zaczął delikatnie nią kołysać.
—Bedzie dobrze Reiko..—szepnął sam nie do końca wierząc w to, co mówi, może i zniszczyli Tartaros kolejny raz. Ale, za jaką cenę?
—Boje się..—pisnęła zaciskając mocniej dłonie na koszulce chłopaka—nie chce stracić Ciebie. Ani Tsuki..nie chce..
I znowu się rozpłakała przyciskając mocniej do ciała Lwa.
—Hej, nie zostawię Cię—usłyszała i spojrzała załzawionymi oczami na niego-Ja na pewno nie zniknę.
Mimo podłego uczucia w sercu uśmiechnęła się przez łzy do swojego przyjaciela, nim się obejrzała została przyciągnięta do ust rudowłosego, który ją mocno do siebie przycisnął.

****

Lucy rozważała iście do mieszkania Lwa. Powinna wesprzeć przyjaciół Yuki, bo Loke na pewno już był zmęczony po tych już prawie trzech dniach. Oparła się o framugę patrząc w krople, które opadały z hukiem na okno. Wtem walnęły jej drzwi i odwróciła głowę.
Przez wejście przeszła różowowłosa czupryna, a obok niej mały niebieski Exceed ubrany jak do podróży. Zdziwiona brązowooka pierw pomrugała, ale nim zdążyła o cokolwiek zapytać usłyszała.
—Przyszliśmy się pożegnać Luce..
Twarz blondynki skamieniała. Pożegnać? Jak to!?
—O czym ty mówisz Natsu?—zapytała próbując się uśmiechnąć. Nie podobały jej się słowa chłopaka i zobaczyła plecak przerzucony przez jego ramiona
—Chcę wyruszyć na trening—odpowiedział Dragneel udając niewzruszonego jednak w środku czuł jak coś go kroi na części—nie mogłem pomóc Yuki, muszę stać się silniejszy.
Usta magini gwiezdnych duchów wygięły się w niezadowalająco.
—Nie drwij sobie ze mnie—syknęła odwracając do niego plecami
—Lucy!—zapiszczał błagalnie Happy nie lubił się żegnać, ale musieli to zrobić dla dobra ich gildii
—Lucy proszę..—zaczął Natsu łapiąc ja za ramiona i stając za nią—pożegnaj od nas wszystkich. Reprezentuj nas na pogrzebie Yuki.
Wtedy załzawione oczy spojrzały na smoczego zabójcę, którego zęby rozwaliły już wargę.
—A o mnie pomyślałeś?!—ryknęła przez łzy—O naszej drużynie?! O Reiko do cholery?!
Chłopak posłusznie słuchał wszystkich wrzasków i żalów wylewanych w jego stronę z zaciśniętymi pięściami. Należało mu się za to, że teraz, gdy gildia powinna być razem on chce iść trenować.
—Znowu będę samotna kretynie..
Wtedy Natsu przytulił ja do siebie i dziewczyna poczuła jak się rumieni.
—Obiecuje, że za rok wrócimy—szepnął—proszę Lucy . .
Magini gwiezdnych duchów spojrzała na Happiego, którego oczy także były zaszklone. Tak jak dla niej tak i dla nich także musiała być to najcięższa decyzja, jaka musieli podjąć. Przytuliła się do rozgrzanego chłopaka czując jego ciepło.
—Obiecujesz?
—Tak—odpowiedział bez zawahania—rok i ani dnia więcej!
—Dobrze...


*****

Czerwonowłosa spała wtulona w rudowłosego, który nie drgnął już od dobrej godziny. Nie chciał jej budzić. Delikatnie dłonią przyjechał po jej policzku myśląc, jaka jest krucha. Kątem oka spojrzał na zeszyt Inaby i zrozumiał, co nią tak wstrząsnęło. Usłyszał jak drzwi delikatnie się uchylają i wyjrzała z nich zmartwiona blondynka.
—Co z nią?—szepnęła wskazując ręką na śpiąca dziewczynę
—Nie jest dobrze..—westchnął—rozpłakała się na dobre.. Jak tu wszedłem siedziała na ziemi trzymając w dłoniach pamiętnik Yuki.
Koło niej spojrzała na nich twarz Makarova, który wyglądał jakby się zestarzał, o co najmniej dziesięć lat.
—Jutro zrobimy pogrzeb..—oznajmił zaciskając usta, on, jako mistrz nie powinien się rozklejać. Jednak widząc stan swoich dzieci i patrząc, co jakiś czas na ciało jednego z nich nie dawał rady się powstrzymywać przed tym.
Lew pokiwał głową i nie chcąc budzić dziewczyny spróbował podnieść się z nią na rękach. Wolałby nie siedziała w tym miejscu dłużej. Zaniesie ją do swojego mieszkania, a potem sam wróci po ich rzeczy. Zdecydował, że cała trójka u niego zamieszka. Blondynka wodziła spojrzeniem za rudowłosym, który podnosił się umiejętnościami godnymi atlety.
—Zabiorę ja stąd—powiedział widząc pytające spojrzenie starca—niech lepiej tu nie przesiadują.
Mistrz kiwnął posłusznie głową.
—Poproszę chłopców wezmą ich rzeczy—mówił spokojnie
—Wolałbym by faceci nie grzebali w ich rzeczach...
—To ja poproszę dziewczyny—powiedziała szybko blondynka i nie czekając na odpowiedź ruszyła po schodach by po drodze jej łzy mogły spokojnie płynąć.

****

Rouge siedział przy stole obok dziewczyn wzdychając. To było straszne, że musieli upić własnego mistrza by wreszcie przespał się, chociaż chwile.
—Trzeba przyznać, że Loke jest naprawdę gościnną osobą—powiedziała Minerva chcąc zmienić temat, ostatnio działo się zbyt dużo
—Tak—pokiwała jej zgodnie Yukino chcąc podtrzymać rozmowę—przecież siedzimy tutaj już od prawie trzech dni. A on nawet nie marudzi.
Czarnowłosy nic nie odpowiedział pijąc dalej swoją część alkoholu, która samotnie pływają sobie w szklance. Jak nic za tą pomoc szablozębni będą mu wdzięczni do końca życia. Nie chcąc już dłużej siedzieć przeprosił dziewczyny i udał się do sypialni gdzie spały koty i jego przyjaciel. Usiadł na parapecie okna uśmiechając się lekko widząc jak cała czwórka kotów spała na smoczym zabójcy i przymknął oczy — przyda mu się też trochę snu.

****

—Lo...loke?—zaczęła zaspanym głosem czerwonowłosa
Czuła przyjemny wietrzyk, więc zrozumiała, że chłopak wyniósł ja z Fairy Hills. Gdy jej oczy zaczęły przyzwyczajać do światła poznała drogę od razu. Niósł ją do swojego mieszkania. Rudowłosy słysząc głos swojej dziewczyny spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie.
—Miałam zabrać rzeczy Candy..
—Lepiej tam nie wracaj—odpowiedział jej nie przerywając drogi—zabieram całą wasza trójkę do siebie.. Dziewczyny mają przenieść wasze rzeczy do mnie.
Lilice musiało chwile zająć zanim słowa doszły do jej głowy. Pokiwała głową, Candy na pewno będzie potrzebne bycie dalej od mieszkania przyjaciółki, zresztą nie tylko jej.
—M...mogę iść sama?—zapytała nieśmiało
Loke zatrzymał się i postawił ja na ziemi by po chwili ona bardzo powoli kroczyła obok niego. Chłopak przyglądał jej się uważnie. Jeszcze jakiś czas temu mógł widzieć jej uśmiechnięta twarz, a teraz szła bez życia oglądając pochmurne miasto. Doskonale rozumiał jej samopoczucie, więc nawet nie chciał naciskać by się uśmiechnęła i sam zaczął patrzeć na budynki. Błądząc w swoich myślach poczuł jak dziewczyna chwyta jego dłoń.
—Pamiętaj, że trzymam Cię za słowo—odpowiedziała patrząc na niego—że ty nie znikniesz.
—Oczywiście—odpowiedział zaciskając mocniej ich dłonie—nie bez powodu zrezygnowałem z bycia gwiezdnym duchem.
Czerwonowłosa mimowolnie uśmiechnęła się szeroko. Zatrzymali się przy klatce i Lew miał już dotknąć klamki, gdy usłyszeli za sobą głos. Jak jeden mąż spojrzeli w tamtą stronę. Za nimi kawałek dalej stał niebieskowłosy mag patrząc wyczekująco na nich.
—Jellal..
—Co ty tutaj..
—Słyszałem o Tartarosie—przerwał im i od razu dodał—przykro mi z powodu waszej towarzyszki.
Smocza zabójczyni zacisnęła lekko wargi czując, że robią się spierzchnięte.
—Ale też jestem tutaj z innego powodu—mówił płynnie chcąc jak najszybciej wyrzucić wszystko z siebie—rozmawiałem z Erzą, mówiła magii, która w tobie drzemie i nie zniknęła wraz z Masako.
Reiko pokiwała głową wpatrzona w chłopaka.
—Musisz się szkolić nim ona narobi więcej szkód w tobie niż Ci się wydaje—ciągnął dalej—do tego słyszałem o klątwie, która dotknęła twoja przyjaciółkę. Możliwe, że możemy znaleźć na to lekarstwo.
Oczy lwa otworzyły się szerzej — Jest nadzieja dla Yuki?
—Jednak by tego dokonać nie powinniście siedzieć w Magnolii.. Mam dla was propozycje. Możecie ruszyć ze mną z Crime Sociere.
—Dziękuje Jellal, ale..—zaczęła smutnym tonem Reiko—nie chce.... już robić sobie większych nadziei.
Uśmiechnęła się do niego ostatni raz i zniknęła w klatce, jedynie Loke dalej stał patrząc na niebieskowlosego
—Jeśli zmieńcie zdanie jutro po pogrzebie będę czekał na was przy wyjściu z miasta—po czym odwrócił się i zniknął za jednym z budynków .

****

Następny dzień wcale nie był lepszy od poprzedniego. Nad Magnolia kolejny raz rozpadał się deszcz, a po budynkach spływały kawałki wody płacząc wraz z miastem. Przed Katedrą stała całą gildia patrząc na mały szklany grób, w którym leżała ich Kruczowłosa kompanka trzymająca zamrożony bukiet. Z samego przodu stała Reiko, której łzy mieszały się z deszczem, turkusowa kotka pocieszana przez płacząca Tsuki stała kawałek dalej czując, że nie utrzyma się długo na swoich małych nóżkach.
Dzisiaj Dziewczyny straciły coś ważnego..
Straciły kogoś ze swojej małej rodziny i nie mogły nic z tym robić tylko się temu tępo przyglądać wierząc, że to tylko jeden ze złych snów.
Kawałek za nimi stała reszta patrząc w ciszy na tę scenę, Lucy płacząca z powodu odejścia Natsu  i straty Yuki. Loke trzymający dłoń na ramieniu blondyna, który płakał pierwszy raz jak małe dziecko. Rouge patrzący w niebo jakby zaraz miało wyjść zza chmur słońce. Laxus trzymający mocno dłoń rudowłosej towarzyszki, która czuła pustkę w swoim ciele. Jedynie, kogo zabrakło na pogrzebie to był Różowowłosy z Happym i może to i lepiej. Reiko spojrzała w niebo.
—Ciekawe gdzie oni teraz są—pomyślała i spojrzała na grób—pierw Karen teraz Ty..
Podeszła do grobu i położyła na nim delikatnie dłoń. Uśmiech, który widziała na jej twarzy powodował, że w pewnym sensie czuła ulgę, że przyjaciółka już nie cierpi. Pierw ochronił ją Loke teraz ona mówiąc, że go było to, na co czekała tyle lat. Odwróciła się w stronę towarzyszy widząc miny wszystkich i spojrzała na Polyrusicke. Różowowlosa tak jak i Jellal powiedziała jej, że można znaleźć lekarstwo jednak nie jest do końca pewna czy jest, co ratować.
„Cieszę się, że żyje!”

Mistrz wziął trochę powietrza i zaczął mówić:
—Dzisiaj żegnamy naszą towarzyszkę, przyjaciółkę, siostrę, która dzielnie walczyła do końca w wojnie z demonami...
Słychać było płacz z żeńskiej części jakby każdy już postawił nad nią krzyżyk. Czerwonowłosa odeszła do grobu mijając zdziwionego mistrza, stanęła obok swoich towarzyszy. To było za dużo jak na jego stare serce, zacisnął pięści nie chcąc już mówić nic więcej. Reiko zamknęła się we wczorajszych wspomnieniach:

“ Usiadła przy stole i złapała się z głowę. Dzięki niebiosom wszyscy już spali, więc nie musieli widzieć jej stanu. Po chwili usłyszała jak drzwi po cichu się zamykają.
—Jesteś pewna tego, co mówiłaś na dole?
Spojrzała z pod palcy na swojego przyjaciela, który przyglądał się jej teraz badawczo. Niby nic więcej nie powiedział, ale wiedziała, do czego zmierza.
—Nie chce sobie robić nadziei..
—Ale twoja magia..
—Na pewno dam radę ją opanować.
Rudowłosy westchnął i podszedł do szafki wyciągając herbatę oraz kakao. Tsuki jak nic nie spała tylko podsłuchiwała rozmowę pod drzwiami jest tego pewien.
—Nie chce by coś Ci się stało—odpowiedział cicho nakładając do szklanek proszek
—Nic mi nie będzie Loke—odpowiedziała patrząc tępo w okno—obiecuje.
Chłopak odwrócił się w jej stronę i zobaczył znowu ten smutny zrezygnowany uśmiech.
—Co się stało z moja Reiko? Gdzie twoja wola walki?
—Umarła w raz z Yuki . .
Nim zszokowany chłopak zdążył coś jeszcze powiedzieć wypadła z kuchni zamykając się w drugiej sypialni i usiadła trzymając za głowę.
—To moja wina...”

Patrząc na leżące ciało poczuła to, poczuła jak wola walki do niej wraca. Yuki cieszyła się ze swojego życia.

„Yuki wiesz o tym, że zawsze możesz na mnie liczyć prawda?
Wiem, i tak zostanie prawda?
Do końca!”

Musi jej pomóc. Nie pozwoli by to się tak skończyło. Nie dopóki serce jej drogiej przyjaciółki żyje. Spojrzała na załamanego Stinga i położyła mu rękę na ramieniu jak wcześniej zrobił to Lew.
—Znajdę sposób by Yuki do nas wróciła—usłyszał i spojrzał w jej stronę
—Reiko..—zaczął
—Tylko proszę dbaj o nią dopóki nie wrócimy..—powiedziała pewniej
Rudowłosy uśmiechnął się w duchu, wracała jego stara dziewczyna.  Jego ukochana Reiko.

****

Parę godzin później cała trójka stała przed wyjściem z miasta i usłyszała wołanie. Odwrócili głowy i zobaczyli gildie idąca w ich stronę.
—Co wy tu?—zaczęła zdziwiona czerwonowłosa
—Chyba nie myśleliście, że uciekniecie bez pożegnania prawda?—odpowiedziała morska kotka, która zadecydowała zostać w Magnolii by doglądać grobu. Miała zamieszkać z Lucy, kiedy tylko szablozębni wrócą do domu.
—Zaraz uciekniecie—zaśmiał się Loke wiedząc, że gildia nie popuści
Biały smoczy zabójca patrzył na całą trójkę. Rudowłosy uśmiechał się szeroko, a niebieska kotka latała podekscytowana nową podróżą. Przed nosem chłopaka wylądował zeszyt.
—Uważam, że powinieneś go przeczytać—odpowiedziała Reiko patrząc w jego oczy—może wtedy zrozumiesz coś z jej bełkotu. A gdy tylko wstanie będziemy mogli razem urządzić jej porządną awanturę za jej niedbalstwo.
Mimo tego, że był załamany zaśmiał się na te słowa. Tak wiedział, że żadne z jego przyjaciół nie odpuści i będą dotąd krążyć, aż znajdą swój cel. Wyciągnął dłonie biorąc zeszyt i cofnął się w tłum swojej gildii.
—Wróćcie cali i zdrowi—odpowiedział staruszek zaciskając pięści
—Oczywiście!—zapiszczała Tsuki latając wokół nich—wrócimy z Lekarstwem dla Yuki!
Mistrz uśmiechnął się szeroko i zobaczył kawałek dalej trójkę ludzi. Po kapturach i logu od razu ich rozpoznał to było Crime Sociere. Na samym przodzie stał Jellal uśmiechając się szeroko na myśl, że się zdecydowali wyruszyć z nimi w drogę.
—Powodzenia!—szepnęła Lucy przyciągając ich do siebie—będziemy Czekać ..
—Szkól się Lucy—odpowiedział Loke—i znajdź klucz Lwa
—Tak by jak wrócimy wszyscy przywitali nas z uśmiechami—zawołała Lilica prawie podskakując—by jak Yuki wstanie zdała sobie sprawę, że nic się nie zmieniło.
Blondynka ze łzami kiwnęła głową. Smocza zabójczyni błyskawic zaczęła tryskać taką energią, że aż było dziwne by ktoś w ciągu paru godzin zmienił swoje nastawienie diametralnie. I wtedy Lucy przypomniały jej się pewne słowa, które dziewczyna wypowiedziała podczas ich pierwszej drogi do Fairy Hills.

„Wiesz dużo staram się uśmiechać i być szczęśliwą. Nie tylko dla siebie, ale i dla nich.”

Usta Heartfili rozszerzyły się w uśmiechu. Tak ta dziewczyna była silna. Nie tylko fizycznie. Spojrzenie smoczej zabójczyni spoczęło na Laxusie.
—A ty się ze mną braciszku nie pożegnasz?
—W twoich snach ...
Zachichotała, złapała gwiezdnego maga za rękę i razem z Tsuki pobiegli w stronę lidera Crime Sociere. Blondyn zacisnął usta by się nie rozpłakać i kolejny raz w dniu poczuł uścisk dłoni swojej rudowłosej towarzyszki.
—Wróć cała siostrzyczko…—szepnął cicho i zobaczył lekki ruch głowy dziewczyny
Zrozumiał, że to usłyszała. Ale nie odwróciła nie by nie robić mu już dzisiaj wstydu.
—To nasza przygoda, co?—zaczął ubawiony rudowłosy
—Tak!—zapiszczała kotka
Czerwonowłosa wyobraziła sobie momenty z Yuki gdzie razem płakały, śmiały się czy bawiły w towarzystwie przyjaciół.
—Czekaj na nas Yuki wrócimy obiecuje—pomyślała
Gdy dobiegli do gildii Jellala ostatni raz rzucili okiem na swoje miasto i gildie, która im machała, a gdzie nie gdzie widać było zapłakane osoby.
Kruczowłosa leżała spokojnie w swoim szklanym łóżku nie zdając sobie sprawy, że właśnie zaczyna się walka o jej życie. Na jej trumnie leżał mały liścik, którego nikt nie zauważył z ręcznym pismem czerwonowłosej.

“ Wiesz Yuki moja mama mawiała, że Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza i gdy coś się kończy to coś innego się zaczyna, nigdy tego nie rozumiałam może, dlatego, że byłam za młoda?
Jednak powtarzała też, że w życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. Wierzę w jej słowa wiec czekaj na Nas!”


****
Fan Fary ! I tak oto zakończyliśmy III sagę ( O Boziu tak szybko?!)
Powiem wam, że mam niezły ubaw poprawiając błędy recenzorem.
W tym rozdziale:
Laxus dalej jest Lamusem
Yukino została Sukino (nie wiem jak wam, ale mi się to źle kojarzy)

A Fiore zostało Fordem..

5 komentarzy:

  1. Słuchając przy tym rozdziale tego: https://www.youtube.com/watch?v=qGvAfJJEVgM
    PŁAKAŁAM. Nie podoba mi się płakanie... Moim rodzicom też, bo zamknęli drzwi do mojego pokoju XD
    Pożądam więcej. Give me more! ;-; PLOX
    Rozdział w porównaniu z innymi zrobił się... TASIEMCEM XD
    Ni ma widocznych dla mnie błędów (mimo zmiany okularów), czyli jest dopsz.
    (WENY KAWY I WAKACJI)
    Do następnego rozdziału! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to chyba dobrze chyba.. Znaczy, że rozdział poruszył :D Tylko nie wiem czy rodzice się nie zdziwili jak zaczęłaś płakać do monitora. Chociaż ja też tak czasami mam.
      No to chyba najdłuższy rozdział ever xD Bo aż 17 stron w wordzie zajął. Cieszę się, że pożądasz więcej ! Wiem, że mamy dla kogo tworzyć :D Teraz będzie saga 3,5!!
      O chciałabym już wakacje oj tak :P
      Pozdrawiam Cieplutko!:*

      Usuń
  2. Nareszcie jestem! :D
    Znalazłam jeden błąd:
    "—Umarła w raz z Yuki . ." - powinno być "wraz". ;)
    Co do treści rozdziału... Po prostu cudowny! :D
    No i Natsu znowu sobie poszedł xD Ale tak poza tym to biedna Lucy :<
    Biedna Reiko ;-; Biedny Sting ;-; Biedni wszyscy ;-;
    Dobrze, że nic się nie zmieniło co do Laxusa-Lamusa xD
    Rozdział jak najbardziej mi się podobał i z niecierpliwością czekam na następny! :D
    Pozdrawiam i przesyłam tyle kotów do przytulania, ile masz obserwatorów na tym blogu i na Do You Want To!!! (co ja mam do tych kotów, że cały czas ci je wysyłam?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy biedni tylko Laxus został Lamusem no cóż Lamus Dreyar musisz dbać o swoje bycie :D!
      No cóż Reiko ma dziwne objawy jeśli chodzi o załamania, na szczęście są bardzo krótkotrwałe. Gorzej z naszym szablo zębnym blondynem :P
      Super, że rozdział się podobał! ;D Oh super, że tyle kotów mi wysyłasz uwielbiam koty!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Boziu *-*
    Płaczę ;-;
    Superhipermega krótki komentarz, bo idę czytać daleeeej! :3
    Ale Lax-chan jako starszy brat >>>>>

    OdpowiedzUsuń