„ (…) Podeszła do grobu i położyła na
nim delikatnie dłoń. Uśmiech, który widziała na jej twarzy powodował, że w
pewnym sensie czuła ulgę, że przyjaciółka już nie cierpi.’’
Minęło parę dni od randki Reiko z
Lokem i sytuacji w której Yuki została poszkodowana. Kruczowłosa właśnie
siedziała sama w pokoju rozmyślając nad rozmową z różowowłosą starszą kobietą.
‘’Mimo próśb blondyna został on wyproszony z pokoju przez zdenerwowaną
Polyrusicę, która nie była zadowolona z obrotu sprawy pojawienia się w Magnolii.
Szaleńczy lot spowodowany przez koty dał jej się we znaki. Dziewczyna
posłusznie siedziała na skrawku łóżka zaciskając dłonie.
—Zdajesz
sobie sprawę z tego co się stało prawda?—usłyszała nad sobą głos i spojrzała w
jego stronę
—Mówi
Pani o spotkaniu z kapłanką?—zapytała nerwowo pocierając teraz dłonie,
najgorsza była ta nie pamięć do tego co się wydarzyło, a jej samopoczucie wcale
się nie zmieniło
—Dokładnie
o tym—odpowiedziała i podeszła do Yuki—wiesz co ona Ci zrobiła?
Kruczowłosa
pokręciła głową na znak, że już nic nie rozumie z tej całej sytuacji, która ją
spotkała.
—Rzuciła
na Ciebie klątwę—odpowiedziała jej kobieta i dotknęła księgi, która delikatnie
się przed nią ugięła—twoja magiczna energia, życiowa energia będzie z Ciebie
ubywać.
Dziewczyna
zszokowana mrugała słuchając całej tej historii, jakby się działa obok niej.
—Jednak
będzie się to działo stopniowo—mówiła dalej—zacznie się niewinnie, od zawrotów
głowy do gwałtownych krwotoków i w końcu osłabieni.
—Czy
ja….czy ja umrę?—zapytała cicho czując pierwszy raz irracjonalny strach przed śmiercią,
właśnie teraz poczuła konsekwencje swojego niedopracowanego planu.
—Nie
wiem..—odpowiedziała jej szczerze—wiem tylko tyle, że osoby dotknięte tą klątwą
w pewnym momencie zasypiają. Ale nigdy nie słyszałam o przypadku by się
obudzono.
Yuki
w milczeniu patrzyła na nią czując, że nie ma już dla niej ratunku. Tak jak
Loke stracił część swojej magii, tak ona oddała jej część swojego życia. Czy
teraz jak ona umrze będzie chciała też zdobyć to co ma w ciele Reiko?
—Jej
magia jest bardzo stara—mówiła różowowłosa nawet nie zauważając roztargnienia
dziewczyny—nie znalazłam nic co pomogło by Reiko lub co by zwróciło magię
rudowłosemu, a teraz jeszcze będę musiała szukać lekarstwa na twoją
przypadłość.
—Jest
jakaś nadzieja?—zapytała nagle czując jak chwyta się ostatniej deski ratunku
—Oczywiście,
że tak—odpowiedziała—niestety ja nic na ten temat nie wiem, będę musiała
przeszukać wszystkie miejsca jakie znam.
Pokiwała
jej głową na znak rozumienia i spojrzała w okno. Jeszcze jakiś czas temu miała
w głowie głupie przyziemne problemy, a teraz siedzi ciesząc się, że te problemy
dalej są, a ona żyje.
—Mogę
mieć do Pani prośbę?
Kobieta
chrząknęła na znak, że słucha.
—Niech
Pani nie mówi nikomu o tej klątwie—poprosiła—nie chcę by ktoś z nich się tym
zadręczał. Chce żyć tak jak żyłam i cieszyć się tym dopóki mogę.
Polyrusica
posłała jej smutne spojrzenie i pokiwała głową. Dokąd dziewczyna będzie żyła to
będzie ją ono prześladowało. Tyle smutku i współczucia nie widziała w żadnym
spojrzeniu.”
Patrzyła na swoje odbicie szukając
chociażby śladu po rzuconej klątwie jednak jej twarz tak jak parę dni temu
wyglądała tak samo, nie licząc zmęczenia.
—Umrę..—pomyślała czując gulę w
gardle, położyła dłoń na lustrze próbując sama się do siebie dostać—nawet nie
wiem kiedy.
Zjechała po lusterku łapiąc się za
głowę i zamykając oczy. Tak chciała zapamiętać każdą z osób, którą kochała.
Ciężko jej było teraz spojrzeć nawet na blondyna, którego kochała całym sercem,
świadomość uśmiechania się do niego wiedząc, że to może być jej ostatni uśmiech
powodował ból w sercu.
—Yuki wszystko dobrze?—usłyszała nad
sobą i spojrzała z pod dłoni przed siebie
Z góry przyglądała się na nią jej
czerwonowłosa przyjaciółka z wyraźnie zmartwioną miną.
—Ni…nic mi nie jest—wydukała powoli
próbując hamować swoją rozpacz—po prostu rozbolała mnie głowa..
—Może powinnam zawołać Tsuki?
—Nie, nie trzeba—uśmiechnęła się
kruczowłosa słabo—potrzebuje się odrobinę przespać i wszystko wróci do porządku
dziennego.
Dziewczyna zobaczyła wyciągniętą rękę
w jej stronę i chwyciła ją. Została podciągnięta do pozycji stojącej i dopiero
teraz sobie zdała sprawę jak musiała żałośnie wyglądać siedząc skulona przy
lusterku.
—Rozmawiałam ze Stingiem—zaczęła
delikatnie Reiko by nie spłoszyć przyjaciółki—podobno od sytuacji w gildii go
unikasz..
—To nie tak!—odpowiedziała szybko
machając rękami—nie chce by mnie widział w tak marnym stanie..
Po tych słowach z nosa Yuki popłynęła
krew kapiąc na podłogę, dziewczyna westchnęła i podeszła do szafki wyciągając
kolejną paczkę chusteczek.
—Marnie nie marnie—nie dała
czerwonowłosa za wygraną—martwi się o Ciebie, nie powinnaś się od niego tak
odsuwać. Właściwie od nas wszystkich…
Kruczowłosa spojrzała na nią zdziwiona
próbując zatamować niechciany krwotok, właściwie jej przyjaciółka miała rację.
Od rozmowy z Polyrusicą minęło parę dni, a ona wcale nie wychodziła z pokoju.
Dziewczyna zaczęła podejrzewać, że właśnie Reiko została wysłana jako osoba
zewnętrzna by wyciągnąć ją z mentalnego dołka.
—Masz rację—odpowiedziała i odrzuciła
chusteczkę—wychodzę!
Czerwonowłosa uśmiechnęła się szeroko
na to hasło i stanęła już przy wejściu obserwując jak dziewczyna szaleje
pomiędzy półkami szukając jakiegoś stosownego ubrania. Nie wychodząc od paru
dni można nabawić się syndromu bałaganu. Złapała potrzebne rzeczy i wyskoczyła
z pokoju łapiąc po drodze przyjaciółkę za rękę. Candy widząc wybiegającą Yuki
uśmiechnęła się szeroko i nawet nie zapytała gdzie dziewczyna tak pędzi, ważne,
że wyszła z domu.
Wyskoczyła z budynku prosto w ręce
swojego blondwłosego chłopaka.
—Wreszcie wyszłaś ze swojej
Jamy!—zawołał uradowany
Zdziwiona kruczowłosa spojrzała na
swojego chłopaka nie wierząc, że on dalej był w Magnolii.
—Przez tyle dni…
—Spokojnie mieszkałem u
Lokego—odpowiedział szybko—dobrze, że jego mieszkanie jest tak duże.
Pomieszczenie naszej piątki nie było łatwe.
Yuki w tym momencie się lekko
uśmiechnęła i spojrzała do tyłu tam gdzie stała jej przyjaciółka, a obok niej
rudowłosy puszczając dziewczynie oko. Trzeba przyznać, że Lew jest oddanym
przyjacielem.
—A właśnie..—zaczęła kruczowłosa—jak
poszła wasza randka?
Dwójka spojrzała po sobie i
uśmiechnęli się do przyjaciółki.
—A jak myślisz?
—Podejrzewam, że tam było tyle
miłości, że nie jeden ptak by od niej padł
Cała czwórka wybuchnęła śmiechem,
nawet nie z powodu zgryźliwości Yuki, a powrotu jej humoru. Wyszła do ludzi i
przestała kryć się w swojej małej jamce pozwalając zjeść zmartwieniom.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, będzie co ma być ważne, że są wszyscy razem i
cieszą się każdą chwilą jaka jeszcze została im dana.
W tym samym czasie w mrocznej gildii.
—Nie możemy tak po prostu tam wejść i
pourywać im głowy?—zapytał Jackal wyraźnie pobudzony
—Nie—syknęła Kyouka stając przy
ścianie—na razie mamy przyprowadzić do gildii tę dwójkę.
Na ekranie pojawiła się twarz pierw
rudowłosego chłopaka przez co Torafus się skrzywił. Doskonale go pamiętał, zatrzymał pięścią jego ostrze. Obok niego na zdjęciu pokazała się
uśmiechnięta czerwonowłosa.
—Ładna!—zawołał koci demon
Reszta demonów spojrzała na niego
wyraźnie zrezygnowana, widać niektórym porażka padła na głowę.
—Do tej dziewczyny chyba lgną same
koty—pomyślała kapłanka przyglądając się ekranowi
—Na misję wyślemy tylko
dwoje—odpowiedziała Kyouka ignorując dalsze zachwyty Jackala
Mard Geer siedząc na swoim tronie
przyglądał się swojej wybawczyni z lekkim uśmiechem, musiał przyznać, że jak na
ziemska kobietę była całkiem ładna. Do tego jej zafascynowanie czarną magia powodowało
lekki dreszcz na jego ciele. Kobieta czując na sobie wzrok demona odwróciła
głowę także zaczynając się w niego intensywnie wpatrywać. Nie wiadomo ile ta
wojna na spojrzenia by trwała gdyby nie głos Shona, najwyraźniej nie zadowolonego
z dobioru partnerów.
—Ten wybuchowy dupek ma iść po nich?—mruknął
białowłosy na głos i się teatralnie zaśmiał—wyślą go na księżyc!
Nim chłopak się zorientował została
wymierzona w niego pięść Jackala.
—Nie lekceważ mnie gnojku—syknął—bo
wysadzę tę twoja facjatę!
—Dosyć tego!—warknęła zielonowłosa
rozdzielając wściekła dwójkę
—Powinnaś wysłać kogoś silniejszego do tej
misji!
—Idzie On i Tempesta koniec tematu!
Shon zamilkł wściekłe patrząc na swojego
jak ujął teraz rywala. Koci demon uśmiechnął się triumfalnie pokazując rząd
białych kłów.
—Wy ludzie nie jesteście dla nas zagrożeniem..
Słabi i krusi.
Chłopak chciał coś jeszcze dodać jednak
kapłanka powstrzymała go gestem ręki.
—Masako—usłyszała i spojrzała w stronę
tronu
Pierwszy raz od wieków usłyszała swoje
imię z innych ust niż swoich. To czarnowłosy młodzieniec wypowiedział je
spokojnie i melodyjne.
—Nie masz się co martwić, Mard Geer o
wszystko zadbał
Kapłanka uśmiechnęła się szeroko.
Jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z naszym planem, panika zaleje cały magiczny świat.
Grupka magów szła uśmiechnięta przez
miasto, usta Reiko rozszerzały się coraz bardziej widząc słaba, ale szczęśliwa
Yuki klejąca się do blondyna.
—A mówią, że miłość nie leczy—zaśmiał się
cicho Lew—patrz jaka żywa się stała.
—Tak—odpowiedziała mu dziewczyna, jednak
nie mogła pozbyć się wrażenia, że przyjaciółka ukrywa przed nimi coś jeszcze.
Gdyby tylko wiedziała jak straszliwa prawda kryje się w ciele jej towarzyszki...
—Jesteś jeszcze z nami?—usłyszała i
spojrzała w stronę rudowłosego
Każdy wlepiał w nią wzrok wyczekująco.
—Przepraszam zamyśliłam się—odpowiedziała
—Nic nie szkodzi—odpowiedział Sting, który
i tak był bardziej zajęty patrzeniem na swoją dziewczynę niż na cokolwiek
innego—dzisiaj niestety muszę wrócić do Sabertooth.
—Naprawdę?—zająknęła się kruczowłosa rozczarowana, zmarnowała tyle dni na rozmyślania gdzie mogła się cieszyć
towarzystwem ukochanego
—Obowiązki—westchnął—najchętniej bym
rzucił wszystko w cholerę..
Tsuki zachichotała cicho lecąc obok
Lectora, który był wyraźnie zdziwiony. Rzadko widywał kocią towarzyszkę
zabójczyni smoków błyskawic. Ostatnim razem gdy pojawiła się w gildii mógł z
nią przesiedzieć cały dzień bo Frosch przepadła na misji.
—Znowu to krwawienie..—mruknęła
niezadowolona dziewczyna szukając chusteczki po kieszeniach
—Może Tsuki by się tym zajęła?—ponowiła
pytanie zmartwiona czerwonowłosa, nie podobały jej się te częste krwawienia z
nosa gdzie wcześniej dziewczyna nie spotykała się z żadną przypadłością
—Naprawdę nie trzeba—uśmiechnęła się
sztucznie Yuki dodając w myślach—i tak nic mi już nie pomoże.
Po całym dniu spędzonym z blondynem, dziewczyna
wracała wyraźnie przygaszona do gildii. Patrzyła w niebo gdzie powoli z
ciemniało się, a na niebie pokazywały się pierwsze gwiazdy.
Jednak
będzie się to działo stopniowo…. zacznie się niewinnie, od zawrotów głowy do
gwałtownych krwotoków…
Kruczowłosa westchnęła, nie chciała
nawet myśleć o tym, że to mógł być jej ostatni dzień gdzie siedziała z cała
czwórką w ich ulubionej kawiarni śmiejąc się w głos. Tak bardzo chciała żyć, a
miała tego nikłe szanse.
—Czy każdy człowiek, który wie, że
jego koniec się zbliża ma takie rozmyślania?—szepnęła do wody opierając się o
jedną z barier na moście
Prawie wrzasnęła gdy w odbiciu
zobaczyła kogoś jeszcze. Reiko uśmiechała się do niej także oparta o barierkę.
—O jakim końcu mówisz?—zapytała
przyglądając się jej
—Ja…—zacięła się nie wiedząc co jej
powiedzieć, ten szczery uśmiech i przeszywające spojrzenie na wylot. Nie mogła
jej powiedzieć o klątwie, nie teraz—wymyślam cytaty do książek!
—Cytaty?
—Tak! Mam ich już pokaźną sumkę!
—Serio?—zafascynowanie czerwonowłosej
zbiło Yuki z tropu, właśnie chcąc kłamać, wkopywała się coraz bardziej—zacytuj
mi coś!
Kruczowłosa czując jak jej ciało lekko
drży, zaczęła wyszukiwać coraz głupsze cytaty w głowie. W pewnym momencie tak
się zagalopowała wciągając się w zabawę, że obydwie na zmianę cytowały jakąś
książkę robiąc do tego miny. Gdy to już minęło zaczęły udawać swoich kompanów z
gildii.
—Za
każdym razem musisz mi przeszkadzać smarkulo!—zacytowała Reiko udając
głosem Laxusa przy czym Yuki pękała ze śmiechu trzymając się za brzuch—przysięgam kiedyś tak Cię usmażę, że Cię
twoja własna matka nie pozna!
—Albo to, Albo to!—mówiła Yuki przez
śmiech i zrobiła poważną minę—Natsu …
Gray ja rozumiem, że to tylko przyjacielskie zaczepki!?
—Hahaha.. Scarlet jak nic!
—Moje
drogie dzieci—zaczęła czerwonowłosa udając, że ma wąsy—ja rozumiem wasze rozbrykanie. Ale żeby przy każdej misji niszczyć pół
miasta?! Kto za to wszystko będzie wkoło płacił!? Nie Reiko ty nie będziesz
wiecznie płacić za wygłupy swojego kompana!
—Dziadek to ma z nami przeżycia—dodała
dziewczyna uśmiechając się szeroko—jak na taką starszą osobę ma silne serce.
—Tak—odpowiedziała Reiko i spojrzała w
niebo—wiesz cieszę się, że wreszcie mamy dom do którego każda z nas może
wrócić.
—Ale dalej nie opowiedziałaś mi
najważniejszej rzeczy…
—Jakiej?
—Jak wypadła wasza randka?!—wybuchła
wreszcie przejęta kruczowłosa prawie łamiąc ramię od mostu
Dziewczyna zaśmiała się perliście co
Yuki wzięła za naprawdę dobry znak.
—Bardzo dobrze—odpowiedziała—okazało
się, że obydwoje czuliśmy do siebie to samo.
—Naprawdę?!
—Tak Loke zabrał mnie na piknik w
miejsce gdzie trenowałyśmy—mówiła rumieniąc się z ekscytacji i spojrzała na
przyjaciółkę—wiesz, że tam mnie znalazła Thunderia?!
—Pocałował Cię?—kruczowłosa już prawie
obgryzała paznokcie z przejęcia, uwielbiała takie romantyczne randki. Czasami
miała wrażenie, że udzieliło jej się od jej smoczej partnerki.
—Więc…podniósł mnie i…
Na ostatnie słowa Yuki pisnęła z
zachwytu skacząc dookoła przyjaciółki, tego jej dzisiaj brakowało by usłyszeć
najlepsze smaczki. Chociaż coś tam pomiędzy szeptami słyszała od Hikari i
wybuchała śmiechem na wyobrażenie sobie Laxusa koczującego w krzakach. Jednak
opowieść od samej zainteresowanej była inna.. ba! Lepsza od jakiejkolwiek.
Nawet nie wiedziały kiedy ich rozmowy przeszły w to raz to nowsze opowieści.
—Yuki wiesz o tym, że zawsze możesz na
mnie liczyć prawda?—zaczęła trącając przyjaciółkę ramieniem
—Wiem—odpowiedziała uśmiechnięta—i tak
zostanie prawda?
—Do końca!—mówiąc to puściła jej oko,
a usta dziewczyny ułożyły się w szczery uśmiech i z jej oczu zaczęły płynąć
łzy—Yuki czemu ty płaczesz?
—Cieszę się, że żyje!—i bez zbędnych
słów przytuliła się do zdziwionej przyjaciółki—naprawdę się cieszę!
Czerwonowłosa uśmiechnęła się i
odwzajemniła uścisk.
—Tak ja też—odpowiedziała
Blondyn leżał na łóżku rozmyślając o
dzisiejszym dniu. Na uczucia przytulania przez Yuki uśmiechał się szeroko,
brakowało mu tego przez ostatnie dni. Niby Reiko mówiła by dał jej czas, była w
szoku przez misje i musiała wydobrzeć. Jednak jej ciągłe krwawienia przerażały
go..
—Jaka może być tego przyczyna?—myślał
uparcie pocierając skronie—a była dzisiaj taka uśmiechnięta. I ten jej blask w
oczach.
Nie wiedział dlaczego czuł jakby to
były ostatnie chwile spędzone z ukochaną. Jakby niewidzialna siła wypierała ją
z jego rąk, a on mógł się temu tylko bezczynnie przyglądać. Przecież widział
ją, szczęśliwą dalej w nim zakochaną. Ale to zamyślenie Reiko gdy patrzyła na
swoją przyjaciółkę.
—Jeśli Reiko się nie dowie co się
dzieje—myślał dalej—to już nikt nie będzie tego wiedział…
Nagle drzwi chłopaka otworzyły się z
impetem, a do środka wpadł zdenerwowany Rouge. Sting poderwał się do pozycji
siedzącej patrząc wyczekująco na czerwonookiego, który próbował złapać oddech ściskając w dłoni jakiś papier. Szafirowe oczy chłopaka utkwiły w tej
tylko jednej małej karteczce o którą musiał być ten cały szum.
—Nie…nie uwierzysz!—wysapał Rouge
czując jak przyśpieszone tętno powoli odpuszcza, biegł od końca miasta do gildii gdy zobaczył
to w gazecie—zobacz!
Sting złapał za kartkę i jego źrenice
zrobiły się mniejsze.
—Jak to?! Całe miasto?!—wrzasnął
podrywając się z miejsca
—Dokładnie—odpowiedział mu czerwonooki—nie
wiem co na to Rada, ale chyba się nie ucieszą jak się dowiedzą, że to
przeciekło.
Blondyn już go właściwie nie słuchał
tylko prędko zakładał spodnie prawie się przy tym wywalając.
—Sting co ty w sumie robisz?
—Jak to co?! Pędzę do Magnolii!
—Nie żebym coś do Ciebie miał, ale
chłopie dopiero stamtąd wróciłeś…
—Jeśli te ataki się
powtórzą..—powiedział rzucając już na siebie kamizelkę—nie ochroniłem Yuki na
ostatniej jej misji bo zająłem się gildią. Zapomniałem o tym co jest dla mnie
najważniejsze. Teraz nie spartole. Nie pozwolę tknąć Yuki chodźby palcem!
Sting zobaczył szeroki uśmiech na
twarzy swojego bliźniaczego kompana.
—Jasne pędź—odpowiedział—ja zajmę się
gildią.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, nie mógł
wybrać lepszego przyjaciela. Czarnowłosy zawsze jest tam gdzie on go
potrzebuje, zawsze go wspiera i nigdy go nie okłamał jeśli nie uważał tego za
stosowne.
—Ciekawe czy między Reiko, a Yuki też
jest taka więź—pomyślał gdy tylko zamknęły się drzwi za Rougem
Jego przyjaciel także nie miał zamiaru
siedzieć bezczynnie w gildii, pójdzie z kimś sprawdzić tamto miejsce. Orga i Rufus powinni mu wystarczyć.
Rudowłosy krzątał się po mieszkaniu
nucąc pod nosem. Jego gazeta leżała sobie wygodnie na stole jeszcze nie
ruszona. Był w wyśmienitym humorze. Jego miłość została odwzajemniona, Yuki i
reszta wrócili z misji cali i zdrowi, a on mógł spędzać teraz czas ze swoją dziewczyną
bez żadnych zmartwień. Jednak ten Tartaros…
Nie
powinienem o tym teraz myśleć, będzie co ma być.
Usłyszał pisk gotującego się czajnika
i złapał za rączkę. Do kubka w którym była już wrzucona herbata wlał trochę
wody i położył naczynie na stole. Usiadł przy meblu i porwał wolną ręką gazetę
rzucając na artykuły tylko ukradkowe spojrzenia. W pewnym momencie jego wzrok
się zatrzymał na jednym z artykułów.
Żywioł
spustoszył miasto, nikt nie przeżył.
Lew aż wypluł herbatę czytając
artykuł. Mógł być to zwykły wypadek. Jednak zniszczenie całego miasta przez
tornado w miejscu gdzie nigdy się nie pojawiało było co najmniej dziwne. Zaczął
się intensywnie przyglądać fotografii jaka widniała przy artykule i jego serce
zamarło.
Bez zbędnego krzątania złapał za gazetę
i wybiegł nawet nie zamykając drzwi na klucz. Musiał jak najszybciej znaleźć
się w gildii, może jeszcze kogoś spotka w środku. Poznał te zniszczenia od razu
to nie był zwykły żywioł, tam nawet były ślady wybuchu! Będąc już prawie przy
gildii usłyszał wołanie i spojrzał do góry. Z nieba zleciał Blondyn mając w
ręce zwitek papieru, a jego Exceed oddychał szybko, musiał pędzić ile miał sił
w skrzydłach.
—Czytałeś?!—zawołali równo do siebie,
co musiało śmiesznie wyglądać z boku
Nim Lector zdążył się odezwać Loke
złapał za klamkę od drzwi budynku i otworzył je z impetem przez co wszyscy
zgromadzeni spojrzeli w jego stronę. Makarov siedzący na barze zdziwił się
widząc ciężko oddychającego chłopaka i blondyna który miał wrócić do
szablozębnych dzisiejszego dnia.
—Co się stało chłopcy?—zapytał przyglądając
się im badawczo
Rudowłosy bez zbędnych słów podał
mistrzowi dzisiejszą gazetę i jego oczy zaczęły się robić coraz większe, a
później spojrzał na zgromadzonych. Natsu nie mogąc zrozumieć tego szoku podszedł
także oglądając artykuł i jego mina zmarniała.
—Tam są ślady wybuchu…—powiedział
ciszej Sting
—Jackal…—syknął Natsu, mimo małego
punktu na zdjęciu od razu poznał tę twarz, która dla innych mogła być prawie,
że niewidoczna
—Więc to prawda…—odpowiedziała Lucy
przykładając sobie ręce do ust
Staruszek spojrzał na koty, które
stały zmartwione w skupisku.
—Lećcie prędko i zwołajcie
wszystkich—powiedział—szykuje nam się Wojna! Nie bez powodu zniszczyli właśnie
to miejsce.
Koty jak na zawołanie rozłożyły
skrzydła i rozleciały się nad Magnolią szukając wszystkich swoich członków
gildii.
Grupa dowodzona przez Rouge’a doszła
właśnie do ruin. Spodziewał się wszystkiego, ale miasto było dosłownie
sprzątnięte z powierzchni ziemi. Gruz na gruzie, mimo, że większa część ciał
została sprzątnięta dalej gdzie nie gdzie widniały ślady krwi. Jasno
zielonowłosy skrzywił się widząc te upiorną scenerię.
—Tysiące trupów..—powiedział Rufus
kręcąc z niedowierzaniem głową
—Nawet w najgorszej z możliwych wersji
nie widziałem czegoś takiego—zawtórował im czarnowłosy
Jego exceed zacisnął łapki na płaszczu
chłopaka czując złą aurę będącą nad tym byłym już miastem. Nie chcąc dłużej
oglądać masakry z tego miejsca, ruszyli między uliczkami rozglądając się
chociaż za najmniejszym znakiem. Wtedy Nanagear zatrzymał się widząc wielką
dziurę w środku miasta zupełnie jakby, ktoś wysadził tą część uważając to za
zabawne. Obok dziury leżała mała rączka dalej ściskająca swojego misia, któremu
brakowało głowy. Rufus podszedł do ręki czując jak pieką go oczy.
—Patrząc na jej dłoń można
wywnioskować, że nie miała więcej niż 4 lata…—szepnął cicho Orga czując jak ta
scena łapie go za serce, jak ktoś mógł zrobić coś takiego i czemu Rada nikogo o
tym nie poinformowała. Wzywają ich do głupot, a tutaj stała się prawdziwa
masakra.
—Ludzkie życie jest takie kruche..aż
przypomniał mi się pewien wiersz..—szepnął ciszej blondyn i dodał swoim
teatralnym głosem— „Słońce zachodzi
topiąc swe lico w czerwieni nieba, coraz wyraźniej opada kurtyna z masek
utkana”
—Chłopie przerażasz mnie…—odpowiedział
mu jasno zielonowłosy—w takim momencie wiersze cytujesz… co gorsza znajdujesz
do tego cytat..
—Jackal…—warknął Rouge, który zobaczył
skrawek futra na ziemi. Wszędzie pozna ten smród chociażby wyszedł z pod ziemi
Trójka spojrzała po sobie czując, że
właśnie te miasto było początkiem wielkiej wojny. Wojny, która miała zebrać
krwawe żniwa. A to miejsce miało być zaproszeniem by gildie znowu ruszyły
tańcząc walca ze śmiercią.
Przyjaciółki nieświadome zagrożenia
dalej bawiły się w najlepsze przy wodzie tworząc ze swojej magii postacie. Yuki
ze śniegu wytworzyła mała sarenkę biegnącą nad nimi po niebie, która zaczęła
szybować po wodzie prawie jakby biegła. Reiko chcąc utrzymać przyjaciółce kroku
klasnęła dwa razy w dłonie i z jej magii zaczęła wychodzić mała urocza postać z
długim ogonem.
—Co to jest?—zapytała kruczowłosa gdy
postać z jej rąk wyfrunęła w górę ukazując swoje piękne wielkie skrzydła
—Wróżka—odpowiedziała jej
przyjaciółka—taka jaką sobie wyobrażam.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko
widząc fascynację Reiko gdy patrzyła na swoje dzieło. Tak by chciała dożyć
chwili gdy razem spotkają prawdziwą wróżkę, ba ! Chciałaby by się zestarzeć i razem z
innymi cieszyć się życiem najdłużej jak może.
—Reiko! Yuki!—usłyszały wołanie i
dziewczyny spojrzały w stronę głosu
Z nieba zaczęły zlatywać Tsuki i Candy
jak wyglądając jakby zobaczyły jakiś horror.
—Stało się Coś strasznego!
Nikt nie odważył się wydobyć z siebie nawet słowa, siedzieli wszyscy w milczeniu opuszczając swoje głowy. Mistrz gildii wypowiadając coraz to głośniejsze słowa wyglądał jakby starzał się z chwili na chwilę, smocza zabójczyni śniegu czuła jak jej serce powoli wybija inny szaleńczy rytm, czuła całym sobą, że nadchodzi coś przed czym się nie uchronią. Ściskająca dłoń blondyna starała się ją jakoś uspokoić jednak ona nie mogła oprzeć się wrażeniu, że właśnie ta gildia będzie sprawcą całego nieszczęścia. Jak kiedyś zabijali szukając swojego mistrza tak teraz kolejny raz wracają tym razem chcąc zniszczyć jej dom. Miejsce, które tak kochała. Miejsce w którym doznała wiele łez jak i szczęścia. Dom za który była gotowa oddać coś więcej niż tylko swoje marne życie jako i ono dobiegało swojego marnego końca.
Spojrzała ukradkiem za swojego chłopaka widząc swoją czerwonowłosą przyjaciółkę. Siedziała dumnie wyprostowana obok Lwa, niby zawsze się jej przyglądała jednak teraz w jej twarzy zobaczyła coś jeszcze. Zdeterminowanie, gdy tylko usłyszała od Rouge całą historię i chłopak opowiedział o znalezionej rączce, smocza zabójczyni błyskawic zbladła, a w jej oczach zaczął szaleć płomień taki, który czasami widywała u Natsu. Ale u niej on wyglądał inaczej, było w nim dużo werwy i wściekłości. Czegoś czego Yuki nie widziała u żadnego z zabójców od bardzo dawna. Teraz dopiero dziewczyna zdała sobie sprawę, że jej przyjaciółka była wychowywana przez królową Smoków.
—Czy gdy mi działa się krzywda było w Tobie to samo spojrzenie?—pomyślała dalej obserwując nawet najmniejszy ruch przyjaciółki, jej powaga podczas przemowy mistrza powodowała lekkie drżenie serca. Było widać, że żarty się skończyły.
Staruszek kończąc przemowę zszedł z piedestału, modląc się w sobie by gdy wybije godzina starcia nie zginęło żadne z jego dzieci. Blondynka siedziała patrząc kątem oka na Natsu, który aż rwał się do walki chcąc jak najszybciej pozbyć się intruzów. Erza zamyślona patrzyła w okno zapewne zastanawiając się czemu właśnie teraz pojawiła się gildia, która mogła ich zniszczyć. Gray zaciskał pięści : słyszała jego historię, podczas ostatniej walki z Tartarosem musiał walczyć z własnym ojcem, czuła jak jej serce łamie się na dwoje, co by zrobiła gdyby ktoś jej kazał walczyć z kimś kogo kochała?
Reiko myśląc nieświadomie zaczęła szukać dłoni Lokego. Chłopak gdy poczuł lekkie muśnięcie spojrzał w jej stronę. Uśmiechnął się i zacisnął ich dłonie chcąc jej okazać tym wsparcie. Ich walka mogła być jedną z ostatnich jaką mogli przejść, dziewczyna ignorując całkowicie innych towarzyszy gildii wtuliła się w bok chłopaka.
—Loke?—szepnęła cicho
—Hm?—mruknął Lew na znak, że jej słucha
Patrząc na nią widział to samo ogniste spojrzenie, które było widoczne po rozmowie z czarnowłosym zabójcą smoków.
—Musimy ich zatrzymać—powiedziała pewnie—jeśli tego nie zrobimy, może ucierpieć większa ilość ludzi.
Chłopak pokiwał głową i spojrzał na niebieską kotkę, która siedziała na jego kolanach wpatrzona w bar z którego co dopiero zszedł mistrz. Odwróciła się w ich stronę.
—Nikt z nas nie zginie prawda?—zapytała zmartwiona Tsuki
Widząc ich spojrzenia zrozumiała, że oni nie mogą jej tego zagwarantować. Oczy kotki skierowały się na okno gdzie dalej odbijał się księżyc.
Gdybym tylko umiała używać w pełni swojej mocy…
Candy stojąca obok Lectora i Froscha zaciskała łapki na krześle, nie wiedziała nawet, że wytwarzając taką ilość magii mogła zniszczyć cenny mebel. Omiotła spojrzeniem cała gildię widząc u każdego strach wymieszany z determinacją. To była ich gildia to było właśnie Fairy Tail.
Właśnie nadszedł nowy dzień nad ich miastem. Każdy kto czytał wczorajszą gazetę chodził po ulicy cicho szepcząc między sobą. Rada dalej milczała co doprowadzało mistrza do szału, zachowywali się zupełnie tak jakby zamiatali sprawę pod dywan. Wreszcie trzy dni później Makarov zdziwiony zobaczył jednego z głównych zarządców w swojej gildii w otoczeniu straży. Gran był starszym mężczyzną z długą białą brodą gdyby nie jego mroczne spojrzenie mógłby robić za Mikołaja. Stojąc obok wściekłego mistrza gildii, który był niziutki wyglądało to dość zabawnie zważając na sytuację w jakiej wszyscy się znaleźli.
—Giną Ludzie!—wrzeszczał staruszek—a wasza rada nic z tym nie robi!
Fakt faktem mistrz miał rację, w ciągu tych trzech dni z powierzchni ziemi zniknęło parę pomniejszych miast i jedna wioska. Nikt nie potrafił zatrzymać tej morderczej karuzeli, która co raz ciągnęła za sobą kolejne ofiary. Wiele osób chociaż chciało nie mogło zlokalizować miejsca pobytu wrogiej gildii i mogli jedynie bezczynie przyglądać się masakrze mając nadzieję, że ktoś przeżył bądź zdarzy się cud i coś znajdą.
—Wysłaliśmy wielu ludzi by znaleźli tą przeklętą gildię—syknął Gran patrząc na mistrza z góry zaciskając wściekle zęby—może ty byś mi wytłumaczył to!
Bez dodatkowych słów wyciągnął przed siebie kartkę na której pokazana była twarz ubawionej Reiko przy której kroczył zadowolony Loke.
—Co do…
—W każdym mieście w którym leżą ciała jest ta karta—dodał oburzony—poznałem te dziewczę od razu widząc znak na jej ciele.
Makarov poczuł jak jego ciałem wstrząsa dreszcz i to wcale nie przez widok tego zdjęcia. Zrozumiał, że ktoś ewidentnie pożąda dwójki jego dzieci z gildii. Z nad zdjęcia znowu spojrzał na starszego człowieka z rady.
—Ty chyba nie chcesz…
—Owszem chce!—wrzasnął na całe gardło, aż wiele ludzi w budynku spojrzało w ich stronę—ta dwójka jest z tym wszystkim powiązana. Mam zamiar zabrać ich na przesłuchanie!
—Ty nic nie rozumiesz! Jeśli ich stąd zabierzesz ryzykujesz ich życie!
—To Ty nic nie rozumiesz Makarovie! Jeśli mi ich nie wydasz rozwiąże tę gildię nim się obejrzysz.
Staruszek zacisnął pięści próbując opanować skołatane nerwy. Usłyszał otwieranie drzwi w których stanęły osoby, których nie chciał dzisiaj tutaj widzieć. Gran odwracając się w tamtą stronę przybrał złowieszczy wyraz twarzy.
W drzwiach stała zmartwiona Reiko rozmawiając z resztą magów wyraźnie poruszona brakiem jakichkolwiek śladów, zaangażowała się w to całkowicie. Krocząca obok niej Yuki była dość nieobecna jak na tamtą sytuację, a dwójka chłopców idąca obok nich próbowała dociec co się dzieje z kruczowłosą. Nim staruszek zdążył powiedzieć coś jeszcze mężczyzna z rady wrzasnął kolejny na całe gardło pokazując palcem na czerwonowłosa i jej rudowłosego chłopaka.
—Wasza dwójka idzie ze mną do siedziby rady!
Grupa zaskoczonych magów zaczęła patrzeć pomiędzy sobą, jednak palec starszego mężczyzny dalej pokazywał na zdziwiona smocza zabójczynie i Lwa.
—My?—zapytał zdziwiony chłopak nie wiedząc co ma sądzić o tej całej maskaradzie
—Nie zgadzam się!—ryknął staruszek
—Upominam Cię ostatni raz Makarovie—syknął członek rady—jedno moje słowo, a wasza gildia zostanie starta z powierzchni ziemi.
Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje w tym wszystkim, ale czuła, że nie bez powodu rada i jej straż przyszła po nich do gildii. Skrzyżowała dłonie pod piersiami i posłała im mordercze spojrzenie, przez co wielu strażników poczuło się nie swojo.
—A możemy wiedzieć z jakiej to przyczyny?—mruknęła
—Dowiecie wszystkiego na przesłuchaniu—odpowiedział starszy mężczyzna tak różniący od ich mistrza
Lew obliczał szanse, mogli by ich pokonać bez problemu, jednak wizja rozwiązania gildii bo nie idą na głupie przesłuchanie wybiła mu to szybko z głowy. Kotka dziewczyny zaciskała nerwowo łapki na ramieniu przyjaciółki, wiedziała czym jest magiczna rada, ale nie spodziewała się, że jej przyjaciele będą siła wyciągnięci z budynku właśnie teraz gdy miasta znikają z dnia na dzień.
—Więc?—syknął Gran—idziecie po dobroci czy mam wam pomóc?
Yuki poczuła zawrót w głowie i w ostatniej chwili przytrzymał ją Sting, bo dziewczyna upadła by na ziemię. Laxus, który siedział z tyłu razem ze swoimi gromowładnymi zaczął podnosić się z krzesła gotowy trzasnąć każdego, kto tknie jego kompanów z gildii.
—W porządku..—odpowiedziała powoli dziewczyna, patrząc kątem oka na swojego chłopaka by wiedzieć czy on też się zgadza. Gdy zobaczyła jego kiwniecie głową wciągnęła więcej powietrza w płuca—pójdziemy z Wami..
—Reiko!—zawołała zdenerwowana kruczowłosa, dalej podtrzymywana przez blondyna—nie możecie ! Nie teraz!
Przyjaciółka uśmiechnęła się do niej smutno i wzięła ją za dłonie.
Natsu kłócąc się z Grayem akurat dochodzili do budynku, gdy zobaczyli straż rady, a wśród nich idących przyjaciół. Smoczy zabójca zacisnął gniewnie pięść i ruszył im na spotkanie.
—Co wy wyprawiacie?!—wrzasnął na wejściu
—Natsu..—pomyślał zmartwiony rudowłosy widząc jego wściekłość i dodał głośniej—w gildii Ci wszystko wytłumaczą
—Co?—szepnął mag lodu
Natsu jednak nie chciał nawet o tym myśleć, w jego pięści zaczęły formować się płomienie, a straż przygotowała już swoją broń na starcie ze smoczym wychowankiem.
—Natsu proszę!—jego złote źrenice spojrzały na Reiko.
Widząc zmartwione spojrzenie swojej smoczej przyjaciółki nie chętnie się odsunął pozwalając im przejść. Gdy tylko zniknęli za rogiem chłopak ruszył w stronę swojej gildii nie zważając na krzyki czarnowłosego, działo się coś złego i on to czuł całym sobą. Uderzając drzwiami zobaczył swoich przyjaciół zszokowanych dalej patrzących w okna. Lucy bliska płaczu zaciskała dłonie na framudze, kruczowłosa źle się czując siedziała przy stole głaszcząc pocieszająco kocią towarzyszkę swojej drogiej przyjaciółki, Laxus ściskał dłonią kufel, aż pękł.
—Czemu ich zabrali . . ?—szepnął Natsu zważając na każde słowo
Mistrz nie potrafił mu odpowiedzieć, nie miał na to siły, więc jedynie co mógł zrobić to wręczył chłopakowi kartkę ze zdjęciem przyjaciół. Jego oczy rozszerzyły się.
—Oni chyba nie myślą, że Loke i Reiko...
—Dokładnie tak myślą—odpowiedział staruszek
W tym momencie Yuki olśniło. Gdy kapłanka porzuciła ją w lesie znaleźli obok niej znak mrocznej gildii. Teraz niszczone miasta, a w każdym z nich zdjęcie jej przyjaciół.
—To było wszystko zaplanowane . . —szepnęła ciszej
—Co?—mruknął Sting
Dziewczyna wstała od stołu wyraźnie przerażona.
—Musimy zatrzymać radę!—zawołała przez co wszyscy w gildii spojrzeli na nią
—Yuki co ty..—zaczął Blondyn jednak dziewczyna mu przerwała
—Tartaros i kapłanka współpracują ze sobą—powiedziała—oni specjalnie podłożyli zdjęcia by oskarżenia padły na nich.
—Wtedy rada wyciągnęłaby ich z gildii—powiedziała Scarlet
—I mieli by do nich otwarta drogę..—szepnęła Lucy przekładając dłoń do ust
Jako, że
te dwa początkowe rozdziały pisałam sama i już mam obrobione to pojawią się
szybciej niż kolejny ( Yuki ma trochę pracy, a moja korekta też trochę trwa… Zbliża się sesja, zbliża się sesja. A dyplom już puka do mych drzwi .. Czarna
rozpacz to mało by to opisać.
Cytat
Rufusa pochodzi z :
O k***a.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za wulgaryzmy, ale inaczej nie mogę zareagować na ten rozdział ;-;
Czekaj! Czy ty zamierzasz zabić Yuki?! ;-; No weź nie rób tego :'< Reiko będzie płakała :'(
Rozdział bardzo mi się podobał i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg zdarzeń :)
Przesyłam pozdrowienia i wenę! \(^_^)/
haha nie no, a tak emocjujący rozdział :D?
UsuńCo do naszej kruczowłosej smoczej zabójczyni to tajemnica narodowa :P Jak zacny drugi autor się ruszy i da mi szybciej rozdział 28 do korekty( a wierz mi, ganianie tego potwora to ciężka praca xD" Od tygodnia proszę się o zmiane radia * bo mamy umowę, że ja robie szablony i opisy ona radio* :P) to się pośpiesze, więc jakbyś któregoś razu weszła i usłyszała inną muzykę to znaczy, że moja zacna kuzynka wreszcie postanowiła zmienić te radio xD Bo za każdym razem gdy wchodzę na bloga i mi łupnie to jestem bliska zawału.
Ale żem się rozpisała.
Dziękuje za komentarz i również pozdrawiam :D!
Koleżanko, ja tu widzę, że rzeczywiście szalejesz z rozdziałami XD Aż cię dogonić muszę!
OdpowiedzUsuńZobaczmy w tym dobrą stronę, Reiko i Loke nadal są razem, mimo że ich zabrali C:
Yuki nie daj się tak łatwo! Wierzę w ciebie! Nawet jeśli będzie bliska śmierci, to Nakama Power ją uratuje! Nakama Power działa zawsze, niezależnie od woli autorek xD Trollshima stajl modzno :I
Dobry rozdział, daję lajka xD
Się rozpisałam trochę.... xD
~Nancy
No ja zawsze mam wenę xD Tylko często czekam na rozdziały co pisze Yuki by wprowadzić korekty.
UsuńReiko i Loke no są razem są. Mają problem, ale są(wątpie by ktoś w takiej sytuacji chciałby pójść na przesłuchanie do zbiorowiska starych dziadów) xD
Kruczowłosa będzie walczyć oj będzie. Wszyscy kochamy Nakama power!
Co do trollowania no słyszałam, że też trolluje jak on. Może dlatego przewiduje co się zdarzy w mandze xDDD
Dziękuje za komentarz (doganiaj, doganiaj bo ja nie mam już co czytać TT)
Ja już też co chwilę przewiduję co się dzieje w mandze, jak była akcja z księgą to przy spoilerach powiedziałam, że to Zeref ją uszkodzi i w poniedziałek takie buum, miałam rację :v Zwykle się śmieję, bo przewiduję trafnie, gdy moja koleżanka ma nadzieję na coś innego niż Nakama power i wszyscy żyli długo i szczęśliwie... Przede wszystkim ŻYLI XD
UsuńDobra, dobra jutro się za to zabiorę! XD albo nawet dzisiaj, jak będę miała trochę czasu :I
Kurczę... Rozdział z dnia na dzień! Aż żyć się chce!
OdpowiedzUsuńGłupia Magiczna Rado, odwal się od tej dwójki...
Ale z drugiej strony, gdyby kapłanka i Tartaros ich porwało, to mógłby wyniknąć ciekawy romantyczny wątek *o*
Czekam na więcej i życzę inspiracji ♥
Pozdrawiam!
Hahah..no nie wiem Marika czy jak Ci śmierć chucha w kark to ma się ochotę na amory xD Chociaż w sumie...nie czekaj...Loke zawsze ma ochotę na amory! Nie ważne jaka sytuacja :P
UsuńCo do Rady ona zawsze się dowala, zwłaszcza jak zobaczy znak Fairy Tail! Niestety ta niechęć idzie w dwie strony, ja też nie lubię tych dziadów zawsze przez nich jest problem.
Pocieszę Cię, że następny rozdział też będzie jakoś we wtorek bo mam napisany :) gorzej z następnym bo Yuki właśnie dołączyła do grona pracujących. Ale może cud się zdarzy i naskrobie ona go wcześniej ^^"